Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Środowa sesja na warszawskiej giełdzie prawdopodobnie rozpocznie się od wzrostów indeksów. Jednak już jej wynik nie jest ostatecznie rozstrzygnięty. Można podejrzewać, że losy sesji będą ważyć się do ostatnich minut notowań.

Indeks WIG20 przeżył we wtorek jedną z najbardziej dynamicznych i zmiennych sesji w całej swojej historii. Dzienna rozpiętość wahań indeksu największych spółek liczona od dołka do szczytu wyniosła niemal 9%!

Wtorek na europejskich parkietach charakteryzowała bardzo duża zmienność. Tajfun, który przeszedł przez rynki azjatyckie spowodował, że europejskie indeksy rozpoczęły dzień od mocnych spadków. Indeks WIG20 stracił na otwarciu ponad cztery i pół procent. Tak duża przecena na początku sesji doprowadziła do odreagowania spadków w kolejnych godzinach notowań.

Indeks dużych spółek rozpoczął wtorkowe notowania do silnej wyprzedaży. Na otwarciu indeks ten miał wartość 2670,22 pkt., tracąc 4,6 proc. w stosunku do poniedziałkowego zamknięcia. Chwilę później spadł jeszcze do poziomu 2669,46 pkt., który ostatnio był notowany w czerwcu 2006 roku, żeby zaraz mocno ruszyć do góry.

Jest wiele powodów, dla których nie lubimy poniedziałków. Koniec weekendu, problemy ze wstawaniem, złośliwa i zła pogoda – dla większości to najgorszy dzień tygodnia. Ten poniedziałek inwestorzy zapamiętają jednak na długo, przez wszystkie giełdy przetoczył się bowiem istny huragan spadków.

Dziś słowo „krach”, będzie odmieniane przez wszystkie przypadki. To co od dwóch dni obserwujemy na światowych rynkach akcji, jest bowiem krachem. Spadki rzędu 5-7 proc. na dużych, ustabilizowanych giełdach, zwłaszcza jeżeli mają miejsce dzień po dniu, trudno określić inaczej.

Tydzień na GPW rozpoczął się zupełnie inaczej, niż można było zakładać jeszcze wczoraj. Wydawało się, że niewielkie spadki na piątkowej sesji na Wall Street nie powinny wpłynąć na zachowanie inwestorów podczas poniedziałkowych notowań.

Poniedziałek 21 stycznia 2008 roku może przejść do historii rynków finansowych, jako ten w którym wywróciły się giełdy. Po bardzo silnej przecenie na czołowych azjatyckich giełdach, w efekcie czego indeks Nikkei stracił 3,86 proc., Hang Seng spadł o 5,49 proc., a Shanghai Copmosite o 5,14 proc., wyprzedaż dotknęła również główne europejskie parkiety.

Brak notowań na Wall Street, tak jak to będzie miało miejsce w dniu dzisiejszym (Dzień Martina Lutera Kinga), zwykle skutkuje mniejszą zmiennością na głównych europejskich parkietach, które to zachowanie powiela również warszawska giełda.

Wyprzedaż ze strony funduszy inwestycyjnych trwa. Być może apogeum umorzeń jest już za nami – warto zwrócić uwagę na olbrzymią medialną kampanię z ostatnich dni, która mogła ostudzić nastroje wśród oszczędzających w funduszach.

Po ubiegłym tygodniu, podczas którego najważniejsze indeksy WGPW spadły ponad 6 proc., inwestorzy mieli nadzieję na korektę spadków. Pomagała w tym wzrostowa piątkowa sesja, która zakończyła się na zielono.

Dzisiejsze notowania indeksy rozpoczęły poniżej wczorajszego zamknięcia. Nastrojom na GPW nie pomogły nawet poranne wzrosty na azjatyckich giełdach, gracze mieli w pamięci wczorajszą mocną przecenę na Wall Street. Na początku dnia indeksy zeszły poniżej wczorajszego zamknięcia.

Rozwój sytuacji na warszawskim parkiecie na początku obecnego roku zaskoczył chyba wszystkich, nawet tych, którzy oczekiwali kontynuacji spadków. To, że w Stanach Zjednoczonych dzieje się nienajlepiej staje się oczywiste.

Wczorajsza seria danych makro z USA wywołała mocną wyprzedaż na Wall Street. Informacje z rynku nieruchomości potwierdzające niekorzystne tendencje w tym segmencie oraz fatalny odczyt indeksu Fed Filadelfia obrazującego kondycję w biznesie w regionie wschodniego wybrzeża USA przeceniły główne indeksy.

Czwartkowa, zakończona wzrostami, sesja na warszawskiej giełdzie, w pewnym stopniu wpływa na uspokojenie nastrojów. Jakkolwiek na rynku wciąż może być nerwowo, to paniczne zachowania są mało prawdopodobne. Podaż nie powinna już być tak agresywna jak w ostatnich dniach, co pozwoli popytowi bardziej kontrolować sytuację.

Meriill Lynch, amerykański bank inwestycyjny, poinformował, że w IV kwartale odpisał z tytułu strat na ryzykownych kredytach hipotecznych 14,1 mld USD. W efekcie strata kwartalne sięgnęła 9,8 mld USD, czyli 12,01 USD na akcję. To największa strata w historii banku.

Bardzo niskie otwarcie wczorajsze sesji odzwierciedlało nastroje panujące na rynku. Po silnych spadkach na giełdach amerykańskich i azjatyckich WIG 20 rozpoczął notowanie na poziomie 2904,90 pkt, co oznaczało tąpnięcie indeksu o 4,6 proc.

Powoli wraz z rozwijającym się spadkiem na GPW informacje o krachu, bessie i panice pojawiają się coraz wyżej w hierarchii telewizyjnych serwisów informacyjnych oraz na coraz bardziej eksponowanych miejscach w prasie.

Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie może być pierwszą od kilku dni, której polskiej indeksy nie tylko zakończą znaczącymi spadkami, ale być może nawet będą na plusach. Takie wnioski można wyciągnąć obserwując to co na rynku wydarzyło się dzień wcześniej.