Marzec zeszłego roku był bardzo dynamiczny pod względem sytuacji rynkowej. Fed zdecydował się wtedy początkiem marca na obniżenie stóp procentowych o 50 punktów bazowych, a w połowie miesiąca o kolejne 100 punktów bazowych, biorąc pod uwagę wprowadzenie globalnego lockdownu. Szybkie działania Fedu oraz innych banków centralnych uchroniły gospodarkę na całym świecie przed twardym lądowaniem oraz doprowadziły do odbicia wielu klas aktywów. Pomimo tego, że koronakryzys dopiero się rozpoczynał, na giełdzie obserwowaliśmy wtedy początek odbicia, które z krótkimi przerwami trwa do dzisiaj. Obecnie mamy do czynienia z zupełnie innym kryzysem. Kryzysem zbyt szybkiego zacieśniania się warunków finansowych, co obrazowane jest poprzez mocny wzrost rentowności. Obecnie w Stanach Zjednoczonych 10 letnie rentowności wynoszą już ponad 1,6%. W Niemczech też odbijają ale cały czas znajdują się wyraźnie poniżej zera. Nie można wobec tego mówić, że są to wysokie poziomy. Z drugiej jednak strony tak niższe niż obecnie rentowności powodowały, że obligacje nie były alternatywą dla inwestorów szukających zysków. Obecnie jednak chcąc zabezpieczyć się przed potencjalnym wzrostem cen, inwestorzy coraz częściej będą kierować swój wzrok ku obligacjom. Wobec tego można zadawać sobie pytanie, czy na rocznicę sporych zmian w polityce monetarnej zdecyduje się na jakieś konkretne działania? Jak widać po działaniach EBC, Rezerwa Federalna zostaje trochę bez amunicji. Tempo skupu aktywów i tak jest relatywnie wysokie. Jedynie Fed mógłby wskazać, że zamierza skupić się na kontroli krzywej rentowności. Bazując jednak na wielu wypowiedziach, nie można oczekiwać takiej decyzji. Co więcej, ostatnie zapowiedzi Powella nie sugerują, że Fed miałby zrobić cokolwiek. Wobec tego istnieje duża szansa, że Fed zawiedzie inwestorów, nie zrobi nic, biorąc pod uwagę polepszający się stan gospodarki i wskaże jedynie, że inflacja nie jest obecnie problemem. To jednak może doprowadzić do dalszego wzrostu rentowności i drożejącego dolara, co dla akcji może już nie być tak dobre, w szczególności jeśli inflacja zamelduje się szybko w okolicach poziomu 2%. Wtedy rentowności szybko prawdopodobnie podskoczą do 2% i może to dopiero wtedy poruszyć Fed. Na ten moment mówi się, że bankierzy centralni w USA zareaguje dopiero przy przekroczeniu 2%.

Na ten jednak moment nastroje na rynkach są umiarkowane. S&P 500 zyskuje zaledwie ok. 0,1%, ale jest przy historycznych szczytach. Nasdaq zyskuje więcej, gdyż rośnie o 0,65%. DJIA oraz Russell 2000 są na sporym minusie. Europa zamknęła dzień w większości pozytywnie. Niestety WIG20 stracił niemal 1% i zanurkował wyraźnie poniżej 2000 punktów.

Źródło: Michał Stajniak, Starszy Analityk Rynków Finansowych XTB