Data dodania: 2008-09-13 (12:14)
Rynek krajowy: Na polskim rynku walutowym miniony tydzień upłynął pod znakiem dużej zmienności. Na parze EUR/PLN zasięg ruchów osiągnął szerokość ponad piętnastu figur i wahał się w przedziale 3,3350 – 3,4900. W stosunku do dolara polska waluta osiągnęła tygodniowe minimum na poziomie 2,3650, a maksymalny pułap ruchu pary USD/PLN wyniósł 2,4760.
Początek tygodnia przyniósł silne osłabienie złotego, które związane było z aprecjacją dolara względem euro, następującą na fali entuzjazmu, jaki towarzyszył nacjonalizacji Fannie May oraz Freddie Mac. Po znaczącej zniżce kursu polskiej waluty, rynek czekał na okazję do odreagowania. Szansa na odbicie pojawiła się już następnego dnia wraz z wypowiedzią premiera Tuska na Forum Gospodarczym w Krynicy Górskiej. Poinformował on, iż rok 2011 to możliwa data przystąpienia Polski do strefy euro. Doniesienia te wywołały gwałtowne umocnienie złotego zarówno w stosunku do dolara, jak i euro – wspomniany przez premiera termin jest bowiem o 1-2 lata wcześniejszy niż do tej pory zakładany. Kolejny dzień przyniósł jednak realizację zysków i wręcz zdawało się, iż aprecjacja polskiej waluty to tylko przystanek przed dalszymi spadkami. Rynek zbyt długo jednak czekał na szansę do odreagowania, by jej nie wykorzystać i pod koniec tygodnia zloty ponownie zaczął się umacniać. Aprecjację polskiej waluty wspierało z jednej strony osłabienie dolara w stosunku do euro, a częściowo odbywała się ona na fali pozytywnych komentarzy międzynarodowych instytucji finansowych dotyczących planów przyjęcia euro przez Polskę w 2011 roku. Zdaniem agencji ratingowej Standard&Poors perspektywa wstąpienia do strefy euro we wspomnianym terminie jest możliwa z ekonomicznego punktu widzenia, zagrożenie mogą stanowić jednak czynniki natury politycznej. Bank inwestycyjny Merill Lynch z kolei uznał, iż przyjęcie wspólnej waluty ze względów technicznych byłoby możliwe najwcześniej w drugiej połowie 2011 roku. Dodał jednak, iż wstąpienie do Unii Walutowej wraz z początkiem 2012 roku nie powinno stanowić już większego problemu.
Polska, pomimo pogorszenia odczytów wskaźników makro w ostatnim czasie, spełnia prawie wszystkie (z wyjątkiem inflacji) kryteria konwergencji konieczne by przystąpić do strefy euro. Kryteria te wymagają by deficyt fiskalny nie przekraczał poziomu 3% PKB, a relacja długu publicznego do PKB nie była wyższa niż 60% PKB – w Polsce relacje te kształtują się na poziomie odpowiednio: 2,5% PKB oraz 44,5% PKB (są to prognozy Ministerstwa Finansów na 2008 rok). Kolejnym jest kryterium inflacyjne, według którego roczna inflacja nie powinna przewyższać o więcej niż 1,5% średniej dla trzech krajów Unii Europejskiej, charakteryzujących się najniższym tempem wzrostu cen. Obecnie do grupy tej należą: Holandia, Niemcy oraz Portugalia – średnia inflacji dla tych trzech gospodarek wynosi 3,2%. W Polsce roczna inflacja wynosi natomiast 5% i znajduje się 0,3% punktu procentowego powyżej górnej granicy wyznaczonej przez kryterium konwergencji. Merill Lynch przewiduje, iż polska gospodarka może mieć problemy ze spełnieniem wymogu niskiego poziomu inflacji do 2010 roku, a dla wstąpienia do strefy euro w 2011 czy nawet w 1012 roku konieczne będzie zaostrzenie polityki pieniężnej. Polska przed przyjęciem wspólnej waluty powinna również spełniać kryterium stóp procentowych, które wymaga aby długoterminowa (10-letnia) stopa procentowa nie była wyższa o więcej niż 2% od średniej stóp w krajach o najniższej inflacji. Obecnie kryterium to kształtuje się w okolicach 4,5%, w Polsce natomiast rentowność długoterminowych papierów dłużnych wynosi 5,7%. Ostatnim kryterium jest kryterium kursowe, które zakłada przez uczestnictwo w Europejskim Mechanizmie Kursowym II (ERM II) przez 2 lata przed wejściem do strefy euro. Przyjęcie ERM II wymaga z kolei ustalenia parytetu wymiany EUR/PLN i utrzymanie go przez cały okres w korytarzu +/-15%. I tu właśnie zdaniem Merill Lynch może pojawić się problem. Chcąc bowiem przyjąć euro na początku 2011 roku, Polska musiałaby wejść do ERM II już na początku 2009 roku, co może być trudne organizacyjnie. Bardziej prawdopodobny zatem wydaje się termin w drugiej połowie 2011 roku, czy na początku 2012 r. Według Standard&Poors natomiast problem tkwi w obecnej sytuacji politycznej Polski. Przyjęcie euro wymaga bowiem zmiany konstytucji, która przekazałaby władzę monetarna z rąk NBP do ECB. Agencja ratingowa obawia się, iż bieżący układ sił politycznych, mógłby uniemożliwić uzyskanie większości sejmowej koniecznej do przeprowadzenia zmian konstytucyjnych.
Dokładny termin przyjęcia euro nie jest jednak w tym momencie najistotniejszy. Dla inwestorów najważniejsze jest, że zarówno rok 2011, jak i 2012 to niezbyt odległe daty, a deklaracje przyjęcia wspólnej waluty w ciągu maksymalnie trzech lat wpływają pozytywnie na poprawę długoterminowego sentymentu dla polskiej gospodarki, co wspiera złotego.
Rynek zagraniczny:
Obserwując w minionym tygodniu światowy rynek walutowy można było odnieść wrażenie, jakby do inwestorów nie dotarła nawet połowa informacji, jakie spłynęły w tym czasie na rynek. Pomimo niepokojących sygnałów płynących z amerykańskiej gospodarki, widzieliśmy znaczący popyt na dolara, który sprowadził kurs EUR/USD do najniższego od roku poziomu 1,3880. Eurodolar przebił tym samym istotną psychologiczną barierę na poziomie 1,3900.
Tydzień rozpoczął się ogłoszeniem przejęcia kontroli przez rząd amerykański nad Fannie May oraz Freddie Mac. Spółki te są największymi gwarantami kredytów na rynku amerykańskim i w ostatnim czasie doświadczały poważnych problemów w wyniku kryzysu finansowego. Wielokrotnie dofinansowywane przez rząd, nie dały jednak rady ponieść ciężaru strat i ich wykup był konieczny. Paradoksalnie po tej informacji dolar zaczął się umacniać. Inwestorzy odczytali nacjonalizację jako zapowiedź poprawy stabilności na rynkach finansowych. W reakcji na te doniesienia rosły również giełdy – w przeciwieństwie do rynku walutowego jednak, na giełdach następnego dnia przyszło ochłodzenie emocji i inwestorzy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka zmusiła rząd USA do tak radykalnego kroku. Ponadto nacjonalizacja kosztująca skarb państwa 200 mld dolarów przez wielu obserwatorów została uznana jako złamanie żelaznych zasad amerykańskiego kapitalizmu oraz wydatek, który najbardziej uderzy w podatników. Rynek walutowy jednak jak gdyby nigdy nic kontynuował marsz ku silniejszemu dolarowi. Nie przeszkodziły mu nawet kolejne niepokojące informacje z sektora finansowego. Okazało się, iż czwarty co do wielkości amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers nie będzie w stanie dokonać planowego podniesienia kapitału ze względu na wycofanie się kluczowego inwestora z Korei. Korea Development Bank nie zdecydował się dokapitalizować finansowego giganta ze względu na obawy przed wzrostem strat LB. Jak się okazało obawy te nie były bezpodstawne – dzień później bank inwestycyjny opublikował bowiem raport kwartalny, z którego wynikało, iż jego strata netto wyniosła 3,9 mld dolarów i jest prawie dwa razy wyższa niż oczekiwano. Na rynku pojawiło się pytanie – jak w tej sytuacji zachowa się rząd? Czy znowu sięgnie do kieszeni skarbu państwa by wspomóc kolejną rozpadającą się instytucję finansową? Jak się jednak okazało Lehman Brothers zostanie najprawdopodobniej przejęty przez inny duży bank inwestycyjny – wśród potencjalnych kandydatów wymienia się Bank of America oraz HSBC. W obliczu tych turbulencji na rynku finansowym dolar umacniał się z krótką przerwą na konsolidację w środku tygodnia. Można było odnieść wrażenie, iż na rynku obserwujemy nieracjonalny wzrost pozytywnego sentymentu do amerykańskiej waluty. Bardziej jednak pasuje tu określenie, iż jest to silny spadek nastrojów inwestycyjnych w stosunku do pozostałych krajów wysokorozwiniętych. Inwestorzy po czasie zdali sobie bowiem sprawę, iż recesja gospodarcza jest nie tylko problemem USA, ale także krajów takich jak Wielka Brytania, Japonia, czy obszaru gospodarczego Eurolandu.
Z istotnych danych makro z USA w mijającym tygodniu poznaliśmy bilans handlu zagranicznego wskaźnik PPI oraz sprzedaż detaliczną. Wszystkie odczyty okazały się gorsze od oczekiwań, najbardziej jednak zaskoczyła wartość bilansu handlu zagranicznego za sierpień – deficyt wyniósł bowiem ponad 62 mld dolarów, co oznacza wzrost o 5 mld w stosunku do lipca. Dopiero po tych danych koniec tygodnia przyniósł odreagowanie i wzrost kursu eurodoalara, który obecnie kształtuje się na poziomie 1,4130. Na rynek spłynęły również dane o produkcji przemysłowej w lipcu z Wielkiej Brytanii, Eurolandzi oraz Japonii, które wykazały spadek produkcji zarówno w stosunku miesięcznym jak i rocznym.
Na rynku azjatyckim mieliśmy szansę obserwować umacnianie się jena w stosunku do głównych walut. Związane było ono ze zmniejszeniem się rozmiarów transakcji typu carry – trade. Transakcje te polegają na zaciąganiu kredytu w walucie kraju o niskich stopach procentowych i jej sprzedaży, a następnie na dokonaniu zakupów giełdowych za walutę obcą. Stopy procentowe w Japonii kształtują się na poziomie 0,5%, jen jest zatem walutą, w jakiej zaciągane są kredyty przez inwestorów. Jednak w obliczu turbulencji na giełdzie, wzrosła awersja do ryzyka i spadł popyt na akcje, a więc i na kredyty w jenie, co spowodowało spadek kursu USD/JPY do poziomu 106,60. Sytuacja na rynku była o tyle ciekawa, iż rzadko można obserwować zjawisko jednoczesnego umacniania się dolara w stosunku do głównych walut i osłabiania względem jena. Końcówka tygodnia przyniosła jednak odreagowanie i obecnie kurs USD/JPY kształtuje się na poziomie 107,20.
Polska, pomimo pogorszenia odczytów wskaźników makro w ostatnim czasie, spełnia prawie wszystkie (z wyjątkiem inflacji) kryteria konwergencji konieczne by przystąpić do strefy euro. Kryteria te wymagają by deficyt fiskalny nie przekraczał poziomu 3% PKB, a relacja długu publicznego do PKB nie była wyższa niż 60% PKB – w Polsce relacje te kształtują się na poziomie odpowiednio: 2,5% PKB oraz 44,5% PKB (są to prognozy Ministerstwa Finansów na 2008 rok). Kolejnym jest kryterium inflacyjne, według którego roczna inflacja nie powinna przewyższać o więcej niż 1,5% średniej dla trzech krajów Unii Europejskiej, charakteryzujących się najniższym tempem wzrostu cen. Obecnie do grupy tej należą: Holandia, Niemcy oraz Portugalia – średnia inflacji dla tych trzech gospodarek wynosi 3,2%. W Polsce roczna inflacja wynosi natomiast 5% i znajduje się 0,3% punktu procentowego powyżej górnej granicy wyznaczonej przez kryterium konwergencji. Merill Lynch przewiduje, iż polska gospodarka może mieć problemy ze spełnieniem wymogu niskiego poziomu inflacji do 2010 roku, a dla wstąpienia do strefy euro w 2011 czy nawet w 1012 roku konieczne będzie zaostrzenie polityki pieniężnej. Polska przed przyjęciem wspólnej waluty powinna również spełniać kryterium stóp procentowych, które wymaga aby długoterminowa (10-letnia) stopa procentowa nie była wyższa o więcej niż 2% od średniej stóp w krajach o najniższej inflacji. Obecnie kryterium to kształtuje się w okolicach 4,5%, w Polsce natomiast rentowność długoterminowych papierów dłużnych wynosi 5,7%. Ostatnim kryterium jest kryterium kursowe, które zakłada przez uczestnictwo w Europejskim Mechanizmie Kursowym II (ERM II) przez 2 lata przed wejściem do strefy euro. Przyjęcie ERM II wymaga z kolei ustalenia parytetu wymiany EUR/PLN i utrzymanie go przez cały okres w korytarzu +/-15%. I tu właśnie zdaniem Merill Lynch może pojawić się problem. Chcąc bowiem przyjąć euro na początku 2011 roku, Polska musiałaby wejść do ERM II już na początku 2009 roku, co może być trudne organizacyjnie. Bardziej prawdopodobny zatem wydaje się termin w drugiej połowie 2011 roku, czy na początku 2012 r. Według Standard&Poors natomiast problem tkwi w obecnej sytuacji politycznej Polski. Przyjęcie euro wymaga bowiem zmiany konstytucji, która przekazałaby władzę monetarna z rąk NBP do ECB. Agencja ratingowa obawia się, iż bieżący układ sił politycznych, mógłby uniemożliwić uzyskanie większości sejmowej koniecznej do przeprowadzenia zmian konstytucyjnych.
Dokładny termin przyjęcia euro nie jest jednak w tym momencie najistotniejszy. Dla inwestorów najważniejsze jest, że zarówno rok 2011, jak i 2012 to niezbyt odległe daty, a deklaracje przyjęcia wspólnej waluty w ciągu maksymalnie trzech lat wpływają pozytywnie na poprawę długoterminowego sentymentu dla polskiej gospodarki, co wspiera złotego.
Rynek zagraniczny:
Obserwując w minionym tygodniu światowy rynek walutowy można było odnieść wrażenie, jakby do inwestorów nie dotarła nawet połowa informacji, jakie spłynęły w tym czasie na rynek. Pomimo niepokojących sygnałów płynących z amerykańskiej gospodarki, widzieliśmy znaczący popyt na dolara, który sprowadził kurs EUR/USD do najniższego od roku poziomu 1,3880. Eurodolar przebił tym samym istotną psychologiczną barierę na poziomie 1,3900.
Tydzień rozpoczął się ogłoszeniem przejęcia kontroli przez rząd amerykański nad Fannie May oraz Freddie Mac. Spółki te są największymi gwarantami kredytów na rynku amerykańskim i w ostatnim czasie doświadczały poważnych problemów w wyniku kryzysu finansowego. Wielokrotnie dofinansowywane przez rząd, nie dały jednak rady ponieść ciężaru strat i ich wykup był konieczny. Paradoksalnie po tej informacji dolar zaczął się umacniać. Inwestorzy odczytali nacjonalizację jako zapowiedź poprawy stabilności na rynkach finansowych. W reakcji na te doniesienia rosły również giełdy – w przeciwieństwie do rynku walutowego jednak, na giełdach następnego dnia przyszło ochłodzenie emocji i inwestorzy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka zmusiła rząd USA do tak radykalnego kroku. Ponadto nacjonalizacja kosztująca skarb państwa 200 mld dolarów przez wielu obserwatorów została uznana jako złamanie żelaznych zasad amerykańskiego kapitalizmu oraz wydatek, który najbardziej uderzy w podatników. Rynek walutowy jednak jak gdyby nigdy nic kontynuował marsz ku silniejszemu dolarowi. Nie przeszkodziły mu nawet kolejne niepokojące informacje z sektora finansowego. Okazało się, iż czwarty co do wielkości amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers nie będzie w stanie dokonać planowego podniesienia kapitału ze względu na wycofanie się kluczowego inwestora z Korei. Korea Development Bank nie zdecydował się dokapitalizować finansowego giganta ze względu na obawy przed wzrostem strat LB. Jak się okazało obawy te nie były bezpodstawne – dzień później bank inwestycyjny opublikował bowiem raport kwartalny, z którego wynikało, iż jego strata netto wyniosła 3,9 mld dolarów i jest prawie dwa razy wyższa niż oczekiwano. Na rynku pojawiło się pytanie – jak w tej sytuacji zachowa się rząd? Czy znowu sięgnie do kieszeni skarbu państwa by wspomóc kolejną rozpadającą się instytucję finansową? Jak się jednak okazało Lehman Brothers zostanie najprawdopodobniej przejęty przez inny duży bank inwestycyjny – wśród potencjalnych kandydatów wymienia się Bank of America oraz HSBC. W obliczu tych turbulencji na rynku finansowym dolar umacniał się z krótką przerwą na konsolidację w środku tygodnia. Można było odnieść wrażenie, iż na rynku obserwujemy nieracjonalny wzrost pozytywnego sentymentu do amerykańskiej waluty. Bardziej jednak pasuje tu określenie, iż jest to silny spadek nastrojów inwestycyjnych w stosunku do pozostałych krajów wysokorozwiniętych. Inwestorzy po czasie zdali sobie bowiem sprawę, iż recesja gospodarcza jest nie tylko problemem USA, ale także krajów takich jak Wielka Brytania, Japonia, czy obszaru gospodarczego Eurolandu.
Z istotnych danych makro z USA w mijającym tygodniu poznaliśmy bilans handlu zagranicznego wskaźnik PPI oraz sprzedaż detaliczną. Wszystkie odczyty okazały się gorsze od oczekiwań, najbardziej jednak zaskoczyła wartość bilansu handlu zagranicznego za sierpień – deficyt wyniósł bowiem ponad 62 mld dolarów, co oznacza wzrost o 5 mld w stosunku do lipca. Dopiero po tych danych koniec tygodnia przyniósł odreagowanie i wzrost kursu eurodoalara, który obecnie kształtuje się na poziomie 1,4130. Na rynek spłynęły również dane o produkcji przemysłowej w lipcu z Wielkiej Brytanii, Eurolandzi oraz Japonii, które wykazały spadek produkcji zarówno w stosunku miesięcznym jak i rocznym.
Na rynku azjatyckim mieliśmy szansę obserwować umacnianie się jena w stosunku do głównych walut. Związane było ono ze zmniejszeniem się rozmiarów transakcji typu carry – trade. Transakcje te polegają na zaciąganiu kredytu w walucie kraju o niskich stopach procentowych i jej sprzedaży, a następnie na dokonaniu zakupów giełdowych za walutę obcą. Stopy procentowe w Japonii kształtują się na poziomie 0,5%, jen jest zatem walutą, w jakiej zaciągane są kredyty przez inwestorów. Jednak w obliczu turbulencji na giełdzie, wzrosła awersja do ryzyka i spadł popyt na akcje, a więc i na kredyty w jenie, co spowodowało spadek kursu USD/JPY do poziomu 106,60. Sytuacja na rynku była o tyle ciekawa, iż rzadko można obserwować zjawisko jednoczesnego umacniania się dolara w stosunku do głównych walut i osłabiania względem jena. Końcówka tygodnia przyniosła jednak odreagowanie i obecnie kurs USD/JPY kształtuje się na poziomie 107,20.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Kursy walut w piątek 12 grudnia 2025: USH, CHF, GBP, NOK kontra PLN
08:57 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w piątek utrzymuje pozycję wypracowaną w ostatnich dniach, a handel na rynku złotego ma wyraźnie „techniczną” strukturę: inwestorzy w dużej mierze reagują na impulsy z rynków bazowych i na różnice w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych, zamiast dyskontować jeden dominujący lokalny temat. W centrum uwagi pozostaje relacja między globalnym dolarem a koszykiem walut rynków wschodzących, w tym PLN. W praktyce oznacza to, że złotówka porusza się w rytmie zmian rentowności obligacji USA i nastrojów wobec ryzyka, a dopiero w drugim kroku rynek dopina narrację o krajowej polityce pieniężnej i kondycji finansów publicznych.
Fed tnie stopy, dolar słabnie. Co na to złotówka i rynek złotego?
2025-12-11 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek na rynku walutowym upływa pod znakiem "trzeźwienia" po decyzji Rezerwy Federalnej i jednoczesnego szukania nowego punktu równowagi przez główne waluty. Po trzeciej z rzędu obniżce stóp w USA dolar pozostaje pod presją, ale nie ma mowy o gwałtownym odwrocie. Na tym tle na rynku Forex złotówka pozostaje stabilna, a zmienność na głównych parach z PLN jest wyraźnie niższa niż kilka tygodni temu. Inwestorzy próbują zrozumieć, czy rosnąca niezgoda wewnątrz Fed będzie jedynie „szumem w tle”, czy początkiem poważniejszego sporu o przyszłość amerykańskiej polityki pieniężnej.
Złotówka czeka na Fed: czy trzecia obniżka stóp w USA wstrząśnie rynkiem złotego?
2025-12-10 Komentarz walutowy MyBank.plW środę 10 grudnia 2025 roku rynek walutowy działa w trybie wyczekiwania. Inwestorzy na całym świecie patrzą przede wszystkim na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej i jutrzejszy komunikat Banku Kanady, a polski złoty korzysta z tego tła, pozostając relatywnie stabilny wobec głównych walut. Na rynku Forex w środowy poranek za euro płacono w okolicach 4,23 zł, za dolar amerykański (USD) około 3,63 zł, za franka szwajcarskiego (CHF) około 4,51 zł, a za funt brytyjski (GBP) około 4,84 zł, co dobrze koresponduje z bieżącymi poziomami ze średnich tabel NBP.
Czy polski złoty utrzyma mocną pozycję wobec dolara i euro w 2026 roku?
2025-12-09 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek rano, 9 grudnia 2025 roku, polski złoty pozostaje relatywnie mocny wobec głównych walut świata. Po serii spokojnych dni i ograniczonej zmienności inwestorzy na nowo koncentrują się na globalnych danych z USA oraz na skutkach niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie jednak nastroje wokół PLN pozostają wyraźnie lepsze niż jeszcze rok wcześniej, gdy rynek złotego musiał mierzyć się z gwałtownymi skokami inflacji i wyższą nerwowością na rynkach globalnych.
Polski złoty broni pozycji lidera regionu. Jak wypada na tle NOK, CHF i CAD?
2025-12-08 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek rano, 8 grudnia 2025 roku, polski złoty wchodzi w nowy tydzień w relatywnie stabilnej formie, pozostając jedną z mocniejszych walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Po serii umiarkowanych wahań na przełomie listopada i grudnia notowania głównych par na rynku Forex oscylują w wąskich przedziałach, a rynek złotego uważnie śledzi zarówno świeżą decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jak i globalne nastroje wokół dolara amerykańskiego.
Dolar amerykański zwalnia, euro rośnie, a rynek złotego pozostaje spokojny
2025-12-05 Komentarz walutowy MyBank.plPiątek 5 grudnia przynosi na globalnym rynku waluty mieszankę lekkiej ulgi i wyraźnego wyczekiwania. Po serii spokojnych sesji w Europie polski złoty utrzymuje się w okolicach najmocniejszych poziomów tego roku, podczas gdy dolar traci część wcześniejszej przewagi, a inwestorzy coraz śmielej wyceniają obniżki stóp procentowych w USA w 2026 roku. Na tle tego pejzażu rynek złotego wyróżnia się stabilnością – PLN nie jest gwiazdą globalnych nagłówków, ale konsekwentnie korzysta z poprawy sentymentu do rynków wschodzących.
Stopy w dół, złotówka w górę. Co dalej z kursem PLN po grudniowej decyzji RPP?
2025-12-04 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty pozostaje relatywnie mocny, mimo że Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty w tym roku obniżyła stopy procentowe, sprowadzając stopę referencyjną NBP do 4,00 proc. Na pierwszy rzut oka to układ, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się mało prawdopodobny: inflacja spadła poniżej celu, gospodarka przyspiesza, a jednocześnie złotówka jest stabilna wobec głównych walut.
Silna złotówka, słabszy dolar. Co mówią aktualne kursy walut o kondycji PLN?
2025-12-03 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w ostatnich dniach zachowuje się tak, jakby rynki postanowiły nagrodzić stabilność i przewidywalność – nawet jeśli globalne otoczenie wcale nie sprzyja spokojowi. Na głównych parach z udziałem PLN nie widać gwałtownych załamań ani euforycznych rajdów, raczej żmudne dostosowanie do miksu czynników: oczekiwań wobec decyzji banków centralnych, zmian nastrojów na rynkach obligacji oraz sygnałów z realnej gospodarki. Złotówka w tym otoczeniu nadal wygląda solidnie, choć w tle cały czas wisi pytanie, jak długo uda się utrzymać tę równowagę, jeśli globalna awersja do ryzyka znów wzrośnie.
Silny polski złoty na starcie grudnia: co dalej z USD, EUR, CHF i GBP wobec PLN?
2025-12-02 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym wtorkowy poranek upływa pod znakiem stabilnej, ale wciąż wyraźnie mocniejszej pozycji, jaką polski złoty wypracował wobec głównych walut w ostatnich tygodniach. W centrum uwagi inwestorów pozostają dziś zwłaszcza pary USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN, GBP/PLN oraz NOK/PLN, które wyznaczają nastroje wokół rynku złotego na starcie grudnia.
Lew bułgarski tylko do końca roku. Co oznacza wprowadzenie euro w Bułgarii dla Polaków i regionu?
2025-12-01 Komentarz walutowy MyBank.plLew bułgarski (BGN) wchodzi w swoje ostatnie tygodnie jako oficjalna waluta Bułgarii, a rynek walutowy już dziś traktuje go raczej jak „euro w przebraniu” niż w pełni niezależną walutę narodową. Od lat sztywnie powiązany z euro i zakotwiczony w mechanizmie ERM II, lew przestanie istnieć w obiegu gotówkowym z początkiem przyszłego roku, kiedy Bułgaria formalnie wejdzie do strefy euro. Dla gospodarki, która od dawna żyje w warunkach de facto europejskiej izby walutowej, będzie to raczej domknięcie długiego procesu integracji niż nagła rewolucja. Emocje są jednak realne – to koniec całej epoki w historii bułgarskiego pieniądza.









