Data dodania: 2008-09-13 (12:14)
Rynek krajowy: Na polskim rynku walutowym miniony tydzień upłynął pod znakiem dużej zmienności. Na parze EUR/PLN zasięg ruchów osiągnął szerokość ponad piętnastu figur i wahał się w przedziale 3,3350 – 3,4900. W stosunku do dolara polska waluta osiągnęła tygodniowe minimum na poziomie 2,3650, a maksymalny pułap ruchu pary USD/PLN wyniósł 2,4760.
Początek tygodnia przyniósł silne osłabienie złotego, które związane było z aprecjacją dolara względem euro, następującą na fali entuzjazmu, jaki towarzyszył nacjonalizacji Fannie May oraz Freddie Mac. Po znaczącej zniżce kursu polskiej waluty, rynek czekał na okazję do odreagowania. Szansa na odbicie pojawiła się już następnego dnia wraz z wypowiedzią premiera Tuska na Forum Gospodarczym w Krynicy Górskiej. Poinformował on, iż rok 2011 to możliwa data przystąpienia Polski do strefy euro. Doniesienia te wywołały gwałtowne umocnienie złotego zarówno w stosunku do dolara, jak i euro – wspomniany przez premiera termin jest bowiem o 1-2 lata wcześniejszy niż do tej pory zakładany. Kolejny dzień przyniósł jednak realizację zysków i wręcz zdawało się, iż aprecjacja polskiej waluty to tylko przystanek przed dalszymi spadkami. Rynek zbyt długo jednak czekał na szansę do odreagowania, by jej nie wykorzystać i pod koniec tygodnia zloty ponownie zaczął się umacniać. Aprecjację polskiej waluty wspierało z jednej strony osłabienie dolara w stosunku do euro, a częściowo odbywała się ona na fali pozytywnych komentarzy międzynarodowych instytucji finansowych dotyczących planów przyjęcia euro przez Polskę w 2011 roku. Zdaniem agencji ratingowej Standard&Poors perspektywa wstąpienia do strefy euro we wspomnianym terminie jest możliwa z ekonomicznego punktu widzenia, zagrożenie mogą stanowić jednak czynniki natury politycznej. Bank inwestycyjny Merill Lynch z kolei uznał, iż przyjęcie wspólnej waluty ze względów technicznych byłoby możliwe najwcześniej w drugiej połowie 2011 roku. Dodał jednak, iż wstąpienie do Unii Walutowej wraz z początkiem 2012 roku nie powinno stanowić już większego problemu.
Polska, pomimo pogorszenia odczytów wskaźników makro w ostatnim czasie, spełnia prawie wszystkie (z wyjątkiem inflacji) kryteria konwergencji konieczne by przystąpić do strefy euro. Kryteria te wymagają by deficyt fiskalny nie przekraczał poziomu 3% PKB, a relacja długu publicznego do PKB nie była wyższa niż 60% PKB – w Polsce relacje te kształtują się na poziomie odpowiednio: 2,5% PKB oraz 44,5% PKB (są to prognozy Ministerstwa Finansów na 2008 rok). Kolejnym jest kryterium inflacyjne, według którego roczna inflacja nie powinna przewyższać o więcej niż 1,5% średniej dla trzech krajów Unii Europejskiej, charakteryzujących się najniższym tempem wzrostu cen. Obecnie do grupy tej należą: Holandia, Niemcy oraz Portugalia – średnia inflacji dla tych trzech gospodarek wynosi 3,2%. W Polsce roczna inflacja wynosi natomiast 5% i znajduje się 0,3% punktu procentowego powyżej górnej granicy wyznaczonej przez kryterium konwergencji. Merill Lynch przewiduje, iż polska gospodarka może mieć problemy ze spełnieniem wymogu niskiego poziomu inflacji do 2010 roku, a dla wstąpienia do strefy euro w 2011 czy nawet w 1012 roku konieczne będzie zaostrzenie polityki pieniężnej. Polska przed przyjęciem wspólnej waluty powinna również spełniać kryterium stóp procentowych, które wymaga aby długoterminowa (10-letnia) stopa procentowa nie była wyższa o więcej niż 2% od średniej stóp w krajach o najniższej inflacji. Obecnie kryterium to kształtuje się w okolicach 4,5%, w Polsce natomiast rentowność długoterminowych papierów dłużnych wynosi 5,7%. Ostatnim kryterium jest kryterium kursowe, które zakłada przez uczestnictwo w Europejskim Mechanizmie Kursowym II (ERM II) przez 2 lata przed wejściem do strefy euro. Przyjęcie ERM II wymaga z kolei ustalenia parytetu wymiany EUR/PLN i utrzymanie go przez cały okres w korytarzu +/-15%. I tu właśnie zdaniem Merill Lynch może pojawić się problem. Chcąc bowiem przyjąć euro na początku 2011 roku, Polska musiałaby wejść do ERM II już na początku 2009 roku, co może być trudne organizacyjnie. Bardziej prawdopodobny zatem wydaje się termin w drugiej połowie 2011 roku, czy na początku 2012 r. Według Standard&Poors natomiast problem tkwi w obecnej sytuacji politycznej Polski. Przyjęcie euro wymaga bowiem zmiany konstytucji, która przekazałaby władzę monetarna z rąk NBP do ECB. Agencja ratingowa obawia się, iż bieżący układ sił politycznych, mógłby uniemożliwić uzyskanie większości sejmowej koniecznej do przeprowadzenia zmian konstytucyjnych.
Dokładny termin przyjęcia euro nie jest jednak w tym momencie najistotniejszy. Dla inwestorów najważniejsze jest, że zarówno rok 2011, jak i 2012 to niezbyt odległe daty, a deklaracje przyjęcia wspólnej waluty w ciągu maksymalnie trzech lat wpływają pozytywnie na poprawę długoterminowego sentymentu dla polskiej gospodarki, co wspiera złotego.
Rynek zagraniczny:
Obserwując w minionym tygodniu światowy rynek walutowy można było odnieść wrażenie, jakby do inwestorów nie dotarła nawet połowa informacji, jakie spłynęły w tym czasie na rynek. Pomimo niepokojących sygnałów płynących z amerykańskiej gospodarki, widzieliśmy znaczący popyt na dolara, który sprowadził kurs EUR/USD do najniższego od roku poziomu 1,3880. Eurodolar przebił tym samym istotną psychologiczną barierę na poziomie 1,3900.
Tydzień rozpoczął się ogłoszeniem przejęcia kontroli przez rząd amerykański nad Fannie May oraz Freddie Mac. Spółki te są największymi gwarantami kredytów na rynku amerykańskim i w ostatnim czasie doświadczały poważnych problemów w wyniku kryzysu finansowego. Wielokrotnie dofinansowywane przez rząd, nie dały jednak rady ponieść ciężaru strat i ich wykup był konieczny. Paradoksalnie po tej informacji dolar zaczął się umacniać. Inwestorzy odczytali nacjonalizację jako zapowiedź poprawy stabilności na rynkach finansowych. W reakcji na te doniesienia rosły również giełdy – w przeciwieństwie do rynku walutowego jednak, na giełdach następnego dnia przyszło ochłodzenie emocji i inwestorzy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka zmusiła rząd USA do tak radykalnego kroku. Ponadto nacjonalizacja kosztująca skarb państwa 200 mld dolarów przez wielu obserwatorów została uznana jako złamanie żelaznych zasad amerykańskiego kapitalizmu oraz wydatek, który najbardziej uderzy w podatników. Rynek walutowy jednak jak gdyby nigdy nic kontynuował marsz ku silniejszemu dolarowi. Nie przeszkodziły mu nawet kolejne niepokojące informacje z sektora finansowego. Okazało się, iż czwarty co do wielkości amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers nie będzie w stanie dokonać planowego podniesienia kapitału ze względu na wycofanie się kluczowego inwestora z Korei. Korea Development Bank nie zdecydował się dokapitalizować finansowego giganta ze względu na obawy przed wzrostem strat LB. Jak się okazało obawy te nie były bezpodstawne – dzień później bank inwestycyjny opublikował bowiem raport kwartalny, z którego wynikało, iż jego strata netto wyniosła 3,9 mld dolarów i jest prawie dwa razy wyższa niż oczekiwano. Na rynku pojawiło się pytanie – jak w tej sytuacji zachowa się rząd? Czy znowu sięgnie do kieszeni skarbu państwa by wspomóc kolejną rozpadającą się instytucję finansową? Jak się jednak okazało Lehman Brothers zostanie najprawdopodobniej przejęty przez inny duży bank inwestycyjny – wśród potencjalnych kandydatów wymienia się Bank of America oraz HSBC. W obliczu tych turbulencji na rynku finansowym dolar umacniał się z krótką przerwą na konsolidację w środku tygodnia. Można było odnieść wrażenie, iż na rynku obserwujemy nieracjonalny wzrost pozytywnego sentymentu do amerykańskiej waluty. Bardziej jednak pasuje tu określenie, iż jest to silny spadek nastrojów inwestycyjnych w stosunku do pozostałych krajów wysokorozwiniętych. Inwestorzy po czasie zdali sobie bowiem sprawę, iż recesja gospodarcza jest nie tylko problemem USA, ale także krajów takich jak Wielka Brytania, Japonia, czy obszaru gospodarczego Eurolandu.
Z istotnych danych makro z USA w mijającym tygodniu poznaliśmy bilans handlu zagranicznego wskaźnik PPI oraz sprzedaż detaliczną. Wszystkie odczyty okazały się gorsze od oczekiwań, najbardziej jednak zaskoczyła wartość bilansu handlu zagranicznego za sierpień – deficyt wyniósł bowiem ponad 62 mld dolarów, co oznacza wzrost o 5 mld w stosunku do lipca. Dopiero po tych danych koniec tygodnia przyniósł odreagowanie i wzrost kursu eurodoalara, który obecnie kształtuje się na poziomie 1,4130. Na rynek spłynęły również dane o produkcji przemysłowej w lipcu z Wielkiej Brytanii, Eurolandzi oraz Japonii, które wykazały spadek produkcji zarówno w stosunku miesięcznym jak i rocznym.
Na rynku azjatyckim mieliśmy szansę obserwować umacnianie się jena w stosunku do głównych walut. Związane było ono ze zmniejszeniem się rozmiarów transakcji typu carry – trade. Transakcje te polegają na zaciąganiu kredytu w walucie kraju o niskich stopach procentowych i jej sprzedaży, a następnie na dokonaniu zakupów giełdowych za walutę obcą. Stopy procentowe w Japonii kształtują się na poziomie 0,5%, jen jest zatem walutą, w jakiej zaciągane są kredyty przez inwestorów. Jednak w obliczu turbulencji na giełdzie, wzrosła awersja do ryzyka i spadł popyt na akcje, a więc i na kredyty w jenie, co spowodowało spadek kursu USD/JPY do poziomu 106,60. Sytuacja na rynku była o tyle ciekawa, iż rzadko można obserwować zjawisko jednoczesnego umacniania się dolara w stosunku do głównych walut i osłabiania względem jena. Końcówka tygodnia przyniosła jednak odreagowanie i obecnie kurs USD/JPY kształtuje się na poziomie 107,20.
Polska, pomimo pogorszenia odczytów wskaźników makro w ostatnim czasie, spełnia prawie wszystkie (z wyjątkiem inflacji) kryteria konwergencji konieczne by przystąpić do strefy euro. Kryteria te wymagają by deficyt fiskalny nie przekraczał poziomu 3% PKB, a relacja długu publicznego do PKB nie była wyższa niż 60% PKB – w Polsce relacje te kształtują się na poziomie odpowiednio: 2,5% PKB oraz 44,5% PKB (są to prognozy Ministerstwa Finansów na 2008 rok). Kolejnym jest kryterium inflacyjne, według którego roczna inflacja nie powinna przewyższać o więcej niż 1,5% średniej dla trzech krajów Unii Europejskiej, charakteryzujących się najniższym tempem wzrostu cen. Obecnie do grupy tej należą: Holandia, Niemcy oraz Portugalia – średnia inflacji dla tych trzech gospodarek wynosi 3,2%. W Polsce roczna inflacja wynosi natomiast 5% i znajduje się 0,3% punktu procentowego powyżej górnej granicy wyznaczonej przez kryterium konwergencji. Merill Lynch przewiduje, iż polska gospodarka może mieć problemy ze spełnieniem wymogu niskiego poziomu inflacji do 2010 roku, a dla wstąpienia do strefy euro w 2011 czy nawet w 1012 roku konieczne będzie zaostrzenie polityki pieniężnej. Polska przed przyjęciem wspólnej waluty powinna również spełniać kryterium stóp procentowych, które wymaga aby długoterminowa (10-letnia) stopa procentowa nie była wyższa o więcej niż 2% od średniej stóp w krajach o najniższej inflacji. Obecnie kryterium to kształtuje się w okolicach 4,5%, w Polsce natomiast rentowność długoterminowych papierów dłużnych wynosi 5,7%. Ostatnim kryterium jest kryterium kursowe, które zakłada przez uczestnictwo w Europejskim Mechanizmie Kursowym II (ERM II) przez 2 lata przed wejściem do strefy euro. Przyjęcie ERM II wymaga z kolei ustalenia parytetu wymiany EUR/PLN i utrzymanie go przez cały okres w korytarzu +/-15%. I tu właśnie zdaniem Merill Lynch może pojawić się problem. Chcąc bowiem przyjąć euro na początku 2011 roku, Polska musiałaby wejść do ERM II już na początku 2009 roku, co może być trudne organizacyjnie. Bardziej prawdopodobny zatem wydaje się termin w drugiej połowie 2011 roku, czy na początku 2012 r. Według Standard&Poors natomiast problem tkwi w obecnej sytuacji politycznej Polski. Przyjęcie euro wymaga bowiem zmiany konstytucji, która przekazałaby władzę monetarna z rąk NBP do ECB. Agencja ratingowa obawia się, iż bieżący układ sił politycznych, mógłby uniemożliwić uzyskanie większości sejmowej koniecznej do przeprowadzenia zmian konstytucyjnych.
Dokładny termin przyjęcia euro nie jest jednak w tym momencie najistotniejszy. Dla inwestorów najważniejsze jest, że zarówno rok 2011, jak i 2012 to niezbyt odległe daty, a deklaracje przyjęcia wspólnej waluty w ciągu maksymalnie trzech lat wpływają pozytywnie na poprawę długoterminowego sentymentu dla polskiej gospodarki, co wspiera złotego.
Rynek zagraniczny:
Obserwując w minionym tygodniu światowy rynek walutowy można było odnieść wrażenie, jakby do inwestorów nie dotarła nawet połowa informacji, jakie spłynęły w tym czasie na rynek. Pomimo niepokojących sygnałów płynących z amerykańskiej gospodarki, widzieliśmy znaczący popyt na dolara, który sprowadził kurs EUR/USD do najniższego od roku poziomu 1,3880. Eurodolar przebił tym samym istotną psychologiczną barierę na poziomie 1,3900.
Tydzień rozpoczął się ogłoszeniem przejęcia kontroli przez rząd amerykański nad Fannie May oraz Freddie Mac. Spółki te są największymi gwarantami kredytów na rynku amerykańskim i w ostatnim czasie doświadczały poważnych problemów w wyniku kryzysu finansowego. Wielokrotnie dofinansowywane przez rząd, nie dały jednak rady ponieść ciężaru strat i ich wykup był konieczny. Paradoksalnie po tej informacji dolar zaczął się umacniać. Inwestorzy odczytali nacjonalizację jako zapowiedź poprawy stabilności na rynkach finansowych. W reakcji na te doniesienia rosły również giełdy – w przeciwieństwie do rynku walutowego jednak, na giełdach następnego dnia przyszło ochłodzenie emocji i inwestorzy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, jaka zmusiła rząd USA do tak radykalnego kroku. Ponadto nacjonalizacja kosztująca skarb państwa 200 mld dolarów przez wielu obserwatorów została uznana jako złamanie żelaznych zasad amerykańskiego kapitalizmu oraz wydatek, który najbardziej uderzy w podatników. Rynek walutowy jednak jak gdyby nigdy nic kontynuował marsz ku silniejszemu dolarowi. Nie przeszkodziły mu nawet kolejne niepokojące informacje z sektora finansowego. Okazało się, iż czwarty co do wielkości amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers nie będzie w stanie dokonać planowego podniesienia kapitału ze względu na wycofanie się kluczowego inwestora z Korei. Korea Development Bank nie zdecydował się dokapitalizować finansowego giganta ze względu na obawy przed wzrostem strat LB. Jak się okazało obawy te nie były bezpodstawne – dzień później bank inwestycyjny opublikował bowiem raport kwartalny, z którego wynikało, iż jego strata netto wyniosła 3,9 mld dolarów i jest prawie dwa razy wyższa niż oczekiwano. Na rynku pojawiło się pytanie – jak w tej sytuacji zachowa się rząd? Czy znowu sięgnie do kieszeni skarbu państwa by wspomóc kolejną rozpadającą się instytucję finansową? Jak się jednak okazało Lehman Brothers zostanie najprawdopodobniej przejęty przez inny duży bank inwestycyjny – wśród potencjalnych kandydatów wymienia się Bank of America oraz HSBC. W obliczu tych turbulencji na rynku finansowym dolar umacniał się z krótką przerwą na konsolidację w środku tygodnia. Można było odnieść wrażenie, iż na rynku obserwujemy nieracjonalny wzrost pozytywnego sentymentu do amerykańskiej waluty. Bardziej jednak pasuje tu określenie, iż jest to silny spadek nastrojów inwestycyjnych w stosunku do pozostałych krajów wysokorozwiniętych. Inwestorzy po czasie zdali sobie bowiem sprawę, iż recesja gospodarcza jest nie tylko problemem USA, ale także krajów takich jak Wielka Brytania, Japonia, czy obszaru gospodarczego Eurolandu.
Z istotnych danych makro z USA w mijającym tygodniu poznaliśmy bilans handlu zagranicznego wskaźnik PPI oraz sprzedaż detaliczną. Wszystkie odczyty okazały się gorsze od oczekiwań, najbardziej jednak zaskoczyła wartość bilansu handlu zagranicznego za sierpień – deficyt wyniósł bowiem ponad 62 mld dolarów, co oznacza wzrost o 5 mld w stosunku do lipca. Dopiero po tych danych koniec tygodnia przyniósł odreagowanie i wzrost kursu eurodoalara, który obecnie kształtuje się na poziomie 1,4130. Na rynek spłynęły również dane o produkcji przemysłowej w lipcu z Wielkiej Brytanii, Eurolandzi oraz Japonii, które wykazały spadek produkcji zarówno w stosunku miesięcznym jak i rocznym.
Na rynku azjatyckim mieliśmy szansę obserwować umacnianie się jena w stosunku do głównych walut. Związane było ono ze zmniejszeniem się rozmiarów transakcji typu carry – trade. Transakcje te polegają na zaciąganiu kredytu w walucie kraju o niskich stopach procentowych i jej sprzedaży, a następnie na dokonaniu zakupów giełdowych za walutę obcą. Stopy procentowe w Japonii kształtują się na poziomie 0,5%, jen jest zatem walutą, w jakiej zaciągane są kredyty przez inwestorów. Jednak w obliczu turbulencji na giełdzie, wzrosła awersja do ryzyka i spadł popyt na akcje, a więc i na kredyty w jenie, co spowodowało spadek kursu USD/JPY do poziomu 106,60. Sytuacja na rynku była o tyle ciekawa, iż rzadko można obserwować zjawisko jednoczesnego umacniania się dolara w stosunku do głównych walut i osłabiania względem jena. Końcówka tygodnia przyniosła jednak odreagowanie i obecnie kurs USD/JPY kształtuje się na poziomie 107,20.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Problemy europejskich walut
09:06 Poranny komentarz walutowy XTBKurs złotego może wyglądać dość stabilnie przez pryzmat notowań EURPLN, jednak w tle rozgrywana jest bardzo ewidentna słabość europejskich walut względem dolara. To nie tylko Trump Trade, ale coraz większy rozdźwięk pomiędzy sytuacją gospodarczą USA i Europy. Idealnym streszczeniem obecnej sytuacji fundamentalnej były publikowane w piątek wstępne indeksy PMI za listopad.
Eurodolar na drodze do parytetu?
2024-11-19 Komentarz walutowy XTBDzisiejsza sesja przynosi kolejne istotne osłabienie eurodolara, a europejska waluta w relacji do amerykańskiej w chwili publikacji traci ponad 0.5%. Rynek buduje scenariusze obserwując komunikaty Donalda Trumpa. Do niedawna inwestorzy mieli nadzieję, że 60% cła na towary z Chin były raczej trudną do wdrożenia, częścią kampanii wyborczej, ale ostatnie komentarze Trumpa sugerują, że bynajmniej nie był to żart, a twarda polityka celna może krępować ręce Rezerwie Federalnej.
W krótkim okresie zdecyduje EURUSD
2024-11-18 Raport DM BOŚ z rynku walutNowy tydzień polska waluta zaczyna od delikatnego osłabienia - EURPLN podbija do 4,3350, a USDPLN do 4,11. Na rynku globalnym para EURUSD pozostaje wokół 1,0545, co pokazuje, że tutaj inwestorzy pozostają powściągliwi, co do szans na osłabienie dolara. Technicznie rosną szanse na złamanie dołka przy 1,0495 z ubiegłego tygodnia i test kluczowych okolic 1,0450.
Konflikt ukraińsko-rosyjski w cieniu zmiennych cen ropy
2024-11-18 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersTrwający konflikt między Ukrainą, a Rosją nieustannie wpływa na globalną sytuację polityczną i rynki surowcowe - w tym rynek ropy naftowej. Zmieniająca się dynamika w regionie oraz zaangażowanie międzynarodowych graczy kształtują nie tylko przyszłość konfliktu, ale i perspektywy gospodarcze. Konflikt osiągnął kluczowy moment. Presja sojuszników Ukrainy na prezydenta Wołodymyra Zeleńskiego, aby rozważył ustępstwa - rośnie.
Złoty pozostaje stabilny
2024-11-18 Poranny komentarz walutowy XTBW amerykańskiej polityce huczy od kontrowersyjnych nominacji prezydenta elekta. Dolar wspierany jest zaskakująco mocnymi danymi z USA. Za naszą wschodnią granicą znowu robi się bardziej nerwowo. Złoty tymczasem pozostaje stabilny, a nawet lekko zyskuje. To dobry znak. W amerykańskiej polityce dyskurs przesunął się w kierunku kluczowych nominacji Donalda Trumpa. Dość powiedzieć, że budzą one emocje i to po obydwu stronach sceny politycznej w USA.
Dolar dalej w grze
2024-11-14 Raport DM BOŚ z rynku walutChociaż dane o inflacji CPI, jakie zostały opublikowane wczoraj po południu były zgodne z rynkiem (inflacja w październiku odbiła do 2,6 proc. r/r, a bazowa pozostała przy 3,3 proc. r/r), a oczekiwania, co do skali cięć stóp przez FED nieco wzrosły po tym jak ostatnio się kurczyły - obecnie rynek daje 80 proc. szans na cięcie stóp w grudniu o 25 punktów baz., a do końca 2025 r. widzi spadek stóp o 75 punktów baz. (co jednak wciąż oznacza tylko dwie obniżki w przyszłym roku) - to jednak dolar pozostał silny.
Obniżka w grudniu a dalej pauza
2024-11-14 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersInflacja w USA okazała się zgodna z prognozami. Wynik wskazuje, że inflacja maleje bardzo powoli. Rezultat nie przemawia za tym, żeby Rezerwa Federalna wstrzymała się z decyzją obniżki w grudniu. Rentowności 2 letnie Stanów Zjednoczonych spadły, ale 10-latki w szybkim tempie zaczęły odrabiać straty i ostatecznie na koniec dnia okazały się wyższe. Dolar zyskał co sprowadziło kurs głównej pary walutowej do poziomów najniższych od ponad roku. Rynek zmienił lekko swoją wycenę dotyczącą grudniowej decyzji FOMC – zwiększył szanse na redukcję o 25 pb.
Złoty najsłabszy w tym roku
2024-11-14 Poranny komentarz walutowy XTBSzarża amerykańskiego dolara spowodowała, że para USDPLN dotarła dokładnie do szczytu z połowy kwietnia, który był jednocześnie najwyższym poziomem w tym roku. USDPLN nie był wyżej niż okolice poziomu 4,12, ale jednocześnie wydaje się, że nie jest to ostatni punkt na drodze osłabienia złotego. Co dalej motywuje amerykańskiego dolara i czy jest szansa na korektę? Amerykański dolar umacnia się praktycznie na każdej możliwej parze walutowej. Wspomniana para USDPLN sięgnęła maksymalnych poziomów z tego roku.
EURUSD przy 1,06 ale 1,0450 jest na "wyciągnięcie ręki"
2024-11-13 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersKurs EURUSD w szybkim tempie z poziomu bliskiego 1,12 obniżył się do 1,06. Trwało to niespełna półtora miesiąca. Mocny impuls zniżkowy spowodował, że wzrosty trwające od połowy kwietnia do końca września zostały w pełni zredukowane. Można wyróżnić trzy fazy, które odpowiadały za ten ruch. Pierwsza z nich to pierwsze trzy tygodnie października, kiedy dolar dynamicznie zyskiwał względem innych walut G10 na fali spekulacji, że Dolnad Trump może wygrać jesienne wybory.
Czy raport CPI napędzi notowania dolara?
2024-11-13 Poranny komentarz walutowy XTBTematem przewodnim dzisiejszej sesji jest raport CPI z USA za październik. Wobec ogólnej siły dolara, którą obserwujemy od kilku ostatnich sesji, odczyt ten nabiera kluczowego znaczenia i może on zadecydować czy widoczne obecnie ruchy wzrostowe wobec euro oraz polskiego złotego będą przedłużane czy może jednak czeka nas techniczna korekta. Wobec napływających danych cząstkowych przewidujemy, że nowy odczyt (publikacja o 14:30) wskaże wyższą presję cenową w gospodarce.