Data dodania: 2010-05-20 (20:14)
Spadkowa fala wyraźnie przybiera na sile na niemal wszystkich giełdach świata. Rynek wszedł w fazę, w której dynamika ta nie potrzebuje żadnej pożywki w postaci mniej lub bardziej istotnych informacji czy wydarzeń. Korekta zdaje się toczyć swoim rozpędem i nie widać szans, by miała się wkrótce zatrzymać.
Taki stan kończy się zwykle mocniejszym odreagowaniem. Niewykluczone jednak, że wcześniej zobaczymy jeszcze fazę paniki, podobną choćby do tej z 6-7 maja. W dalszej perspektywie test lutowych dołków wydaje się nieunikniony.
Polska GPW
Czwartkowa sesja na warszawskim parkiecie zaczęła się umiarkowanie optymistycznie. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu prawie 0,5 proc., a WIG i mWIG40 po niemal 0,4 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych firm tracił 0,2 proc. Po ponad 1 proc. zyskiwały akcje BZ WBK, PKO, Telekomunikacji Polskiej oraz KGHM. Sytuacja jednak szybko zaczęła się pogarszać, idąc śladem słabnących giełd europejskich i kontraktów na amerykańskie indeksy. Tuż po południu WIG20 tracił prawie 1,5 proc. Przecena nie ominęła też akcji PZU, które spadały o ponad 3,5 proc. Skala spadku wciąż się powiększała, ale po przełamaniu przez wskaźnik największych firm poziomu 2300 punktów, popyt podjął próbę jego obrony. Szanse na to zniweczył fatalny początek handlu na Wall Street, gdy tamtejsze indeksy zniżkowały po ponad 2 proc. Ostatecznie WIG20 stracił 2,95 proc., WIG spadł o 2,8 proc., a wskaźniki małych i średnich firm zniżkowały po 2,54 proc. Wartość obrotów przekroczyła 2,5 mld zł.
Giełdy zagraniczne
W środę na Wall Street bykom nie udało się przerwać spadkowej serii trwającej od pięciu kolejnych sesji, z jedną tylko wątpliwej jakości przerwą wymęczoną w końcowej części notowań. Tylko przez chwilę indeksy wyszły nieznacznie nad kreskę. W najgorszym momencie S&P500 dotknął 1100 punktów. Wówczas spadek sięgał już niemal 1,8 proc. w porównaniu do wtorkowego zamknięcia i 9,6 proc. od szczytu z końca kwietnia. Jedynym sukcesem była obrona tego „okrągłego” poziomu. Ostatecznie wskaźnik stracił „jedynie” 0,5 proc. Długie dolne cienie świec widoczne od pamiętnej sesji z „czarnego czwartku” 6 maja, gdy indeks tracił w ciągu dnia ponad 8 proc., wskazują, że byki są zdolne do zrywu jedynie wówczas, gdy spadek już bardzo „boli”. Wiele więcej nie są w stanie wywalczyć. Oczywiście dojdzie do bardziej dynamicznego odreagowania, można jednak mieć coraz większe wątpliwości, czy odmieni ono mocno pesymistyczny obraz rynku na dłużej. Okoliczności „około rynkowe” wciąż zdają się niezbyt sprzyjać takiemu scenariuszowi, ale jak to często bywa, nadmierny pesymizm może stać się dobrą pożywką dla wzrostu. Niewykluczone zaś, że ten pozwoliłby spadkowej korekcie w pełni się rozwinąć.
Na giełdach azjatyckich znów ostro powiało chłodem. Nikkei zniżkował o 1,5 proc. i sytuacja tego indeksu stała się bardzo poważna. Dość zdecydowanie zbliża się on do lutowego dołka. Do jego osiągnięcia brakuje jedynie 160 punktów, czyli 1,6 proc. Jeszcze gorzej było na chińskim parkiecie. Shanghai B-Share spadł aż o 3,7 proc. Od kwietniowego szczytu stracił już 24 proc. i także zmierza do dołka, tyle że z września ubiegłego roku. Dziś był nad nim jedynie 9 punktów, czyli 4,4 proc. Shanghai Composite zniżkował o 1,2 proc.
Handel na głównych parkietach europejskich zaczął się w okolicy środowego zamknięcia, a indeksy w Paryżu i Londynie do południa czaiły się na niewielkich plusach, zyskując po około 0,5 proc. Znacznie słabiej zachowywał rewelacyjny do niedawna wskaźnik giełdy we Frankfurcie. W pierwszej części sesji dwukrotnie zagrożony był poziom 6000 punktów. Na giełdach naszego regionu było dość spokojnie, ale i różnorodnie. Mocno ostatnio przeceniany rumuński BET zyskiwał około południa 1,6 proc. Węgierski BUX rósł o 0,2 proc. W Moskwie spadek sięgał 0,3 proc., zaś w Sofii wyniósł aż 2,4 proc.
Po południu sygnał do zwiększenia skali spadków dał niemiecki DAX, za którym stopniowo podążyły pozostałe parkiety. Główne indeksy zniżkowały po ponad 2 proc. Moskiewski RTS tracił prawie 5 proc., turecki ISE100 zniżkował o ponad 4 proc., ateński ATGI spadał o prawie 3 proc. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu tracił 3,5 proc, w Londynie zniżkował o 2,7 proc., a DAX tracił 2,5 proc.
Waluty
Po osiągnięciu czteroletniego minimum, kurs euro w końcu zdobył się w środę na poważniejsze odreagowanie spadków, których końca nie było widać. Zmiany sięgające 3 centów, czyli przekraczające 2 proc., zachodzące w ciągu zaledwie kilku godzin, mogą robić spore wrażenie na przeciętnych obserwatorach rynku. Nie wspominając o posiadaczach mocno zlewarowanych pozycji. Tych ostatnich mogą z pewnością przyprawić o zawrót głowy. Może właśnie o wywołanie tego efektu chodziło niemieckim inicjatorom ostatnich posunięć skierowanych przeciw „spekulantom”, działającym na rynkach finansowych. Jeśli tak, to okazały się one bardziej skuteczne niż realne interwencje przeprowadzane na rynku. W każdym razie wczoraj euro było górą i jego kurs sięgnął 1,244 dolara, a wykres tego kursu wygląda jak trasa górskiej kolejki w wesołym miasteczku. Tyle tylko, że powielanie takiego schematu na rynku wcale wesołe nie jest. Dziś było dużo spokojniej. Wahania przebiegały w wąskim zakresie 1,23-1,24 dolara za euro.
Nasza waluta nie miała wielkiego wyboru i na ten rollercoaster się „załapała”. Zakres jego wahań wobec dolara wynosił „zaledwie” 5 groszy, ale za to ten dystans w ciągu środowego handlu pokonywany był aż trzykrotnie w różnych kierunkach. Zakończenie tej „jazdy” nastąpiło wieczorem na poziomie 3,33 zł za „zielonego”. Z kolei ruch wobec wspólnej waluty miał bardziej zdecydowany kierunek i większą skalę. Z osiągniętego rano poziomu niespełna 4,03 zł kurs euro skoczył do ponad 4,13 zł w środowy wieczór. Szczęśliwie posiadacze kredytów we frankach doznali nieco mniejszych wrażeń, ale i tak „szwajcar” na rynku międzybankowym był wyceniany w przedziale od 2,85 do 2,92 zł, czyli od prawie 16 do 23 groszy drożej niż jeszcze przed miesiącem. Dziś kurs dolara poruszał się do południa między 3,33 a 3,36 zł, za euro trzeba było płacić od 4,1 do 4,14 zł, a za franka od 2,87 do 2,92 zł. W drugiej części dnia znów zaczął mocno tracić. Dolar zdrożał przez moment do 3,4 zł, czyli do poziomu najwyższego od ponad roku, za euro trzeba było płacić 4,2 zł, a za franka 2,96 zł. Po tym uderzeniu złoty odrobił około 3 grosze.
Podsumowanie
Dziś nasze indeksy, z wyjątkiem wskaźnika średnich spółek, z impetem spadły poniżej ostatniego dołka z 7 maja i zmierzają w kierunku tegorocznego minimum z 11 lutego. WIG20 ma do pokonania tego dystansu niecałe 140 punktów. Dziś byki postanowiły za wszelką cenę bronić poziomu 2300 punktów, nie oglądając się na fatalny początek handlu w Stanach Zjednoczonych, gdzie indeksy spadały po ponad 2 proc. To świadczy o determinacji byków, ale nie o ich sile. W ostatnich minutach sesji musiały skapitulować. Prawdopodobnie w najbliższym czasie może dojść do odreagowania przeceny, ale przy obecnym stanie rynku trudno przypuszczać, by lutowy dołek nie został przetestowany.
Polska GPW
Czwartkowa sesja na warszawskim parkiecie zaczęła się umiarkowanie optymistycznie. Indeks największych spółek zyskiwał na otwarciu prawie 0,5 proc., a WIG i mWIG40 po niemal 0,4 proc. Jedynie wskaźnik najmniejszych firm tracił 0,2 proc. Po ponad 1 proc. zyskiwały akcje BZ WBK, PKO, Telekomunikacji Polskiej oraz KGHM. Sytuacja jednak szybko zaczęła się pogarszać, idąc śladem słabnących giełd europejskich i kontraktów na amerykańskie indeksy. Tuż po południu WIG20 tracił prawie 1,5 proc. Przecena nie ominęła też akcji PZU, które spadały o ponad 3,5 proc. Skala spadku wciąż się powiększała, ale po przełamaniu przez wskaźnik największych firm poziomu 2300 punktów, popyt podjął próbę jego obrony. Szanse na to zniweczył fatalny początek handlu na Wall Street, gdy tamtejsze indeksy zniżkowały po ponad 2 proc. Ostatecznie WIG20 stracił 2,95 proc., WIG spadł o 2,8 proc., a wskaźniki małych i średnich firm zniżkowały po 2,54 proc. Wartość obrotów przekroczyła 2,5 mld zł.
Giełdy zagraniczne
W środę na Wall Street bykom nie udało się przerwać spadkowej serii trwającej od pięciu kolejnych sesji, z jedną tylko wątpliwej jakości przerwą wymęczoną w końcowej części notowań. Tylko przez chwilę indeksy wyszły nieznacznie nad kreskę. W najgorszym momencie S&P500 dotknął 1100 punktów. Wówczas spadek sięgał już niemal 1,8 proc. w porównaniu do wtorkowego zamknięcia i 9,6 proc. od szczytu z końca kwietnia. Jedynym sukcesem była obrona tego „okrągłego” poziomu. Ostatecznie wskaźnik stracił „jedynie” 0,5 proc. Długie dolne cienie świec widoczne od pamiętnej sesji z „czarnego czwartku” 6 maja, gdy indeks tracił w ciągu dnia ponad 8 proc., wskazują, że byki są zdolne do zrywu jedynie wówczas, gdy spadek już bardzo „boli”. Wiele więcej nie są w stanie wywalczyć. Oczywiście dojdzie do bardziej dynamicznego odreagowania, można jednak mieć coraz większe wątpliwości, czy odmieni ono mocno pesymistyczny obraz rynku na dłużej. Okoliczności „około rynkowe” wciąż zdają się niezbyt sprzyjać takiemu scenariuszowi, ale jak to często bywa, nadmierny pesymizm może stać się dobrą pożywką dla wzrostu. Niewykluczone zaś, że ten pozwoliłby spadkowej korekcie w pełni się rozwinąć.
Na giełdach azjatyckich znów ostro powiało chłodem. Nikkei zniżkował o 1,5 proc. i sytuacja tego indeksu stała się bardzo poważna. Dość zdecydowanie zbliża się on do lutowego dołka. Do jego osiągnięcia brakuje jedynie 160 punktów, czyli 1,6 proc. Jeszcze gorzej było na chińskim parkiecie. Shanghai B-Share spadł aż o 3,7 proc. Od kwietniowego szczytu stracił już 24 proc. i także zmierza do dołka, tyle że z września ubiegłego roku. Dziś był nad nim jedynie 9 punktów, czyli 4,4 proc. Shanghai Composite zniżkował o 1,2 proc.
Handel na głównych parkietach europejskich zaczął się w okolicy środowego zamknięcia, a indeksy w Paryżu i Londynie do południa czaiły się na niewielkich plusach, zyskując po około 0,5 proc. Znacznie słabiej zachowywał rewelacyjny do niedawna wskaźnik giełdy we Frankfurcie. W pierwszej części sesji dwukrotnie zagrożony był poziom 6000 punktów. Na giełdach naszego regionu było dość spokojnie, ale i różnorodnie. Mocno ostatnio przeceniany rumuński BET zyskiwał około południa 1,6 proc. Węgierski BUX rósł o 0,2 proc. W Moskwie spadek sięgał 0,3 proc., zaś w Sofii wyniósł aż 2,4 proc.
Po południu sygnał do zwiększenia skali spadków dał niemiecki DAX, za którym stopniowo podążyły pozostałe parkiety. Główne indeksy zniżkowały po ponad 2 proc. Moskiewski RTS tracił prawie 5 proc., turecki ISE100 zniżkował o ponad 4 proc., ateński ATGI spadał o prawie 3 proc. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu tracił 3,5 proc, w Londynie zniżkował o 2,7 proc., a DAX tracił 2,5 proc.
Waluty
Po osiągnięciu czteroletniego minimum, kurs euro w końcu zdobył się w środę na poważniejsze odreagowanie spadków, których końca nie było widać. Zmiany sięgające 3 centów, czyli przekraczające 2 proc., zachodzące w ciągu zaledwie kilku godzin, mogą robić spore wrażenie na przeciętnych obserwatorach rynku. Nie wspominając o posiadaczach mocno zlewarowanych pozycji. Tych ostatnich mogą z pewnością przyprawić o zawrót głowy. Może właśnie o wywołanie tego efektu chodziło niemieckim inicjatorom ostatnich posunięć skierowanych przeciw „spekulantom”, działającym na rynkach finansowych. Jeśli tak, to okazały się one bardziej skuteczne niż realne interwencje przeprowadzane na rynku. W każdym razie wczoraj euro było górą i jego kurs sięgnął 1,244 dolara, a wykres tego kursu wygląda jak trasa górskiej kolejki w wesołym miasteczku. Tyle tylko, że powielanie takiego schematu na rynku wcale wesołe nie jest. Dziś było dużo spokojniej. Wahania przebiegały w wąskim zakresie 1,23-1,24 dolara za euro.
Nasza waluta nie miała wielkiego wyboru i na ten rollercoaster się „załapała”. Zakres jego wahań wobec dolara wynosił „zaledwie” 5 groszy, ale za to ten dystans w ciągu środowego handlu pokonywany był aż trzykrotnie w różnych kierunkach. Zakończenie tej „jazdy” nastąpiło wieczorem na poziomie 3,33 zł za „zielonego”. Z kolei ruch wobec wspólnej waluty miał bardziej zdecydowany kierunek i większą skalę. Z osiągniętego rano poziomu niespełna 4,03 zł kurs euro skoczył do ponad 4,13 zł w środowy wieczór. Szczęśliwie posiadacze kredytów we frankach doznali nieco mniejszych wrażeń, ale i tak „szwajcar” na rynku międzybankowym był wyceniany w przedziale od 2,85 do 2,92 zł, czyli od prawie 16 do 23 groszy drożej niż jeszcze przed miesiącem. Dziś kurs dolara poruszał się do południa między 3,33 a 3,36 zł, za euro trzeba było płacić od 4,1 do 4,14 zł, a za franka od 2,87 do 2,92 zł. W drugiej części dnia znów zaczął mocno tracić. Dolar zdrożał przez moment do 3,4 zł, czyli do poziomu najwyższego od ponad roku, za euro trzeba było płacić 4,2 zł, a za franka 2,96 zł. Po tym uderzeniu złoty odrobił około 3 grosze.
Podsumowanie
Dziś nasze indeksy, z wyjątkiem wskaźnika średnich spółek, z impetem spadły poniżej ostatniego dołka z 7 maja i zmierzają w kierunku tegorocznego minimum z 11 lutego. WIG20 ma do pokonania tego dystansu niecałe 140 punktów. Dziś byki postanowiły za wszelką cenę bronić poziomu 2300 punktów, nie oglądając się na fatalny początek handlu w Stanach Zjednoczonych, gdzie indeksy spadały po ponad 2 proc. To świadczy o determinacji byków, ale nie o ich sile. W ostatnich minutach sesji musiały skapitulować. Prawdopodobnie w najbliższym czasie może dojść do odreagowania przeceny, ale przy obecnym stanie rynku trudno przypuszczać, by lutowy dołek nie został przetestowany.
Rynek kapitałowy - Najnowsze wiadomości i komentarze
Czy wirtualne biuro w Warszawie jest dla Ciebie? Sprawdź nasze wskazówki!
2024-07-29 Poradnik przedsiębiorcySposób, w jaki pracujemy nie jest dziś taki, jak kiedyś. Z biegiem lat firmy zaczęły zachęcać swoich pracowników do stawiania na wygodę i kreatywność. Czterodniowe tygodnie prace, elastyczne godziny, spotkania integracyjne – to tylko kilka z pomysłów. Jednym z chętniej wybieranych rozwiązań jest koncepcja wirtualnych biur. Czy będzie ona odpowiednia dla Twojej firmy?
InPost Pay - Twój przycisk do wygodnych zakupów online
2024-06-24 Poradnik konsumentaEra zakupów online przynosi ze sobą wiele udogodnień. Oglądasz, porównujesz i kupujesz produkty, nie ruszając się z miejsca, o dowolnej porze dnia czy nocy. Ale co gdybyśmy powiedzieli, że zakupy w sieci mogą być jeszcze bardziej przyjazne dla klienta? Witaj w świecie InPost Pay - usługi, która zmieni Twoje postrzeganie e-commerce.
Jakie są 10 najbardziej poszukiwanych zawodów w 2024 roku?
2024-06-06 Poradnik pracownikaNadszedł czas, aby po latach nauki wybrać odpowiedni dla siebie zawód. Jak jednak zrozumieć, która droga jest właściwa? Istnieje wiele ścieżek kariery, które możesz podążać, opierając swój wybór na wynagrodzeniu i zapotrzebowaniu na daną pozycję w firmach. W tym artykule dowiesz się, jakie są 10 najbardziej poszukiwanych zawodów w bieżącym roku, i zobaczysz, że wiele trendów przesunęło się w kierunku sektora medycznego i inżynieryjnego.
EBITDA - kluczowy wskaźnik analizy finansowej firm
2024-05-22 Poradnik inwestoraEBITDA (ang. Earnings Before Interest, Taxes, Depreciation and Amortization) to kluczowy wskaźnik finansowy używany w analizie wyników firm. Reprezentuje zysk operacyjny przedsiębiorstwa przed odliczeniem odsetek, podatków, amortyzacji i deprecjacji. Wskaźnik ten dostarcza informacji na temat zdolności firmy do generowania zysków z podstawowej działalności operacyjnej.
Praca za granicą - korzyści i wyzwania
2024-05-06 Poradnik pracownikaDlaczego coraz więcej Polaków szuka pracy za granicą? W ostatnich latach coraz więcej Polaków decyduje się na poszukiwanie lepszych możliwości zawodowych poza granicami kraju, zwłaszcza w krajach sąsiednich Unii Europejskiej, takich jak Niemcy. Ta tendencja nie jest przypadkowa – wynika zarówno z różnic ekonomicznych, jak i z szerszych perspektyw, które otwierają się dzięki pracy za granicą. W niniejszym artykule przyjrzymy się głównym przyczynom tej migracji zarobkowej oraz korzyściom, jakie płyną z pracy w innym kraju UE, zarówno pod względem finansowym, jak i osobistym.
Jakie sejfy powinny znaleźć się w hotelu?
2024-04-09 Artykuł sponsorowanyBezpieczeństwo gości hotelowych to jeden z najważniejszych czynników, o który musi zadbać każdy właściciel hotelu wraz ze swoim personelem. Niestety nawet najlepsza obsługa hotelowa nie jest w stanie zagwarantować, że nie dojdzie do kradzieży kosztowności osób, które zdecydowały się na pobyt w pokoju hotelowym. Aby uniknąć nieprzyjemności, warto zainwestować w sejfy hotelowe umieszczone w każdym pokoju. Jak wybrać skrytkę pancerną do pokoju lub recepcji hotelowej? Zobacz poradnik i dowiedz się więcej.
Jak wykorzystać kody rabatowe i oszczędzić więcej pieniędzy?
2024-02-19 Poradnik konsumentaW dzisiejszych czasach, w dobie dynamicznego rozwoju e-commerce, sklepy online oferują coraz więcej sposobów na oszczędzanie podczas zakupów. Jednym z najpopularniejszych narzędzi są kody rabatowe, które stanowią świetny sposób na obniżenie kosztów zakupów i zwiększenie wartości pieniędzy wydanych online. W tym artykule eksperckim omówimy, jak wykorzystać kody rabatowe do sklepów online i maksymalizować oszczędności.
Jak sprawdzają się opony zimowe?
2023-11-13 Artykuł sponsorowanyJak wszyscy możemy sobie wyobrazić, opony zimowe to bezpieczeństwo dla wszystkich, którzy chcą poruszać się zimą, zwłaszcza jeśli mieszkają w obszarach, gdzie prawdopodobne jest występowanie śniegu lub lodu. W każdym razie we Włoszech od 15 listopada do 15 kwietnia obowiązuje obowiązek posiadania na pokładzie opon zimowych lub łańcuchów. Dzieje się tak dlatego, że zima we Włoszech, choć zależy od regionu, potrafi być bardzo sroga.
Oszczędzanie na rachunkach - Jak to zrobić?
2023-08-03 Poradnik konsumentaReperowanie domowego budżetu, to normalna sprawa, która może nas czasami przerastać. Są jednak kwestie, na których jesteście w stanie zaoszczędzić dużo bardziej, niż mogłoby się wydawać. Jednym ze świetnych tego przykładów jest oczywiście zmniejszenie opłat, które płacimy za rachunki. Warto wiedzieć, że istnieją na to sprawdzone sposoby, które sprawią, że liczby na rachunkach znacząco się skurczą. Jak to osiągnąć?
Polacy zjedzą pączki warte tyle co 381 mieszkań
2023-02-16 Analizy HRE INvestmentsPączki jeszcze nigdy nie były tak drogie jak dziś. Wysokiej jakości drożdżowy przysmak wyceniony został przez HRE Investments na 4,63 złote za sztukę. To aż o 31% więcej niż przed rokiem. Niemniej na finiszu karnawału mało kto odmówi sobie tego przysmaku. W efekcie w ciągu zaledwie jednego dnia możemy wydać na ten cel 176 milionów złotych. Tłusty czwartek to święto, które wywołuje szczególnie ciepłe uczucia. Jest to dzień, w którym tradycyjnie możemy trochę sobie pofolgować.