Oznacza to, że na rynku pracy nadal jest gorąco i przedsiębiorstwa mają problem ze znalezieniem ludzi chętnych pracować za dotychczasowe wynagrodzenie. Można się spodziewać, że taka sytuacja szybko się nie zmieni. Jeśli dołożymy do tego fakt obniżki składki rentowej, która obowiązuje od lipca, to widać, że presja inflacyjna w Polsce będzie rosła. Rada Polityki Pieniężnej dostała więc porcję silnych argumentów przemawiających za kontynuacją podwyżek stóp procentowych.

SYTUACJA NA GPW

Nie wierzę, żeby ktoś kto czyta ten komentarz nie znał przebiegu dzisiejszych notowań. Relacje on-line obfitowały w dramatyczne opisy. Cóż, nie często zdarza się sytuacja, kiedy spadają ceny akcji wszystkich notowanych na GPW firm (a jest ich 301), a tak właśnie działo się w trakcie dzisiejszych notowań. Na koniec statystyka poprawiła się - wrosły notowania sześciu spółek, spadły 290. (pięciu nie zmieniły się). Wysokie obroty na poziomie 2,86 mld PLN w pełni potwierdziły dramatyczny przebieg notowań. Czy tak wygląda krach? Nie. To "tylko" panika. W czasie krachu akcji w ogóle nie udałoby się sprzedać. Czy to już koniec? To pytanie do astrologa. Możemy powiedzieć, że inwestorzy kierują się wyłącznie emocjami sprzedając akcje po 20-proc. dziennych spadkach (średni spadek wyniósł dziś 10,3 proc.), ale nie oznacza to jeszcze, że zobaczymy szybko odbicie. A jeśli go nie zobaczymy, strach będzie jeszcze większy.

GIEŁDY W EUROPIE

Przecena akcji banków, związana z obawami, a właściwie z brakiem jakichkolwiek szacunków co do tego, kto i ile może stracić na kryzysie kredytów hipotecznych, zepchnęły indeksy europejskie.

Paryski CAC40 spadł o 2,7 proc. i znalazł się na najniższym poziomie od marca tego roku (tąpnięcie na giełdach azjatyckich). W trakcie notowań indeks zwiedzał nawet niższe rejony - dołek z 1 grudnia ub.r.

Londyński FTSE zaprezentował się nawet gorzej - spadł o 3,2 proc. do poziomu najniższego od września ub.r.

Węgierski BUX spadł o 4,2 proc. i jest najniżej od czerwca tego roku. Pod tym względem "bratankowie" trzymają się nieźle. Praski PX spadł o 5,5 proc. i jest najniżej od marca tego roku.

Stany zaczęły na minusie i chyba tylko wiara, że co spadnie musi wzrosnąć, pozwala zachować nadzieję w zmianę sytuacji.

WALUTY

Spadek euro faktycznie zatrzymał się na poziomie 1,34 USD, a więc wypełnił się minimalny zasięg formacji podwójnego szczytu (na 1,38 USD). Oczywiście nie oznacza to jeszcze, że wsparcie to utrzyma się choćby do rana, ale euro jest mocno wyprzedane (straciło 4 centy w pięć dni). Tylko nadzwyczajne okoliczności pozwoliłyby na prostą kontynuację przeceny. Okoliczności co prawda "zwyczajne" nie są, ale chodzi o nowy silny impuls. Bez niego dolara czeka korekta.

Jen umocnił się o 1,65 proc. do dolara i przełamał szczyt z przełomu lutego i marca. Coraz więcej inwestorów traci na umocnieniu jena, pozostaje nadzieja, że to fałszywe wybicie. Jen zyskał do euro 1,7 proc., ale do marcowego dołka jeszcze się nie zbliżył.

Umocnienie jena to oczywiście silny argument za wyprzedażą złotego. Dolar kosztuje już 2,859 PLN, euro 3,832 PLN, frank 2,347 PLN.

SUROWCE

Kontrakty terminowe na ropę spadły dziś na nowojorskiej giełdzie o ponad 2 proc. To już o 8,9 proc. mniej niż ostatni rekord z początku sierpnia. Inwestorzy obawiają się, że załamanie na rynkach akcji może spowolnić wzrost gospodarczy, a co za tym idzie zmniejszyć popyt na paliwo. Z podobnej przyczyny dziś w Londynie traciła również miedź, której kurs znalazł się na 2-miesięcznym minimum, i nikiel, który osiągnął poziom najniższy w tym roku. Obawy o stan światowej gospodarki i popyt na metale zepchnęły w dół również kurs platyny. Spadek cen złota tłumaczy się zaś tym, że inwestorzy sprzedają go by pokryć straty na rynku akcji.

Źródło: Mateusz Ostrowski, Emil Szweda - Open Finance