
Data dodania: 2012-05-09 (09:41)
Wielkimi krokami zbliża się najbardziej oczekiwany w tym roku debiut. Od 18 maja na rynku NASDAQ notowane będą akcje Facebook Incorporated. Czy inwestorzy dadzą się porwać wizji, zapominając zupełnie o ryzyku?
Widełki cenowe za jedną akcję Facebooka ustalono pomiędzy 28 a 35 dolarów. Oznacza to, że wartość akcji firmy po debiucie może przekroczyć nawet 100 miliardów dolarów. To więcej niż w przypadku takich gigantów, jak HP czy Volkswagen. Czy nie za dużo jak na spółkę mającą zaledwie osiem lat i działającą wyłącznie w Internecie?
Wiek firmy oraz jedynie wirtualny byt nie są na pewno głównymi czynnikami ryzyka. Spółki internetowe z konieczności są przecież młode, a są wśród nich przykłady, jak choćby dwa razy więcej wart od Facebooka Google, pokazujące, że w sieci da się zarabiać dla akcjonariuszy miliardy. Czasy bańki internetowej, kiedy to inwestorzy gotowi byli płacić fortunę za spółki, które przynoszą wyłącznie straty, mając przy tym „świetne” perspektywy, dawno już minęły. Facebook też nie wpisuje się w ten obraz. W 2011 roku na czysto zarobił dla akcjonariuszy okrągły miliard dolarów.
Od miliarda rocznego zysku do stu miliardów wartości firmy jest jednak daleka droga. By usprawiedliwić cenę waloru na poziomie stukrotnie wyższym niż roczny przypadający nań zysk, trzeba założyć bardzo szybki przyszły wzrost spółki. Analityk BIA Kelsey obliczył, że dla uzasadnienia takiej wyceny Facebooka przychody powinny rosnąć w tempie 41% rocznie przez kolejne pięć lat. Nie jest to wykluczone, ale nie jest też bardzo prawdopodobne.
Właściciel najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego czerpie 85% przychodów od reklamodawców. Globalny rynek reklamy jest bardzo duży (w 2010 około 580 miliardów dolarów), ale jest bardzo konkurencyjny i rośnie powoli — w tempie około 5% rocznie. Udział Facebooka wynosi w tej chwili ledwie około 0,5%, więc przestrzeń do wzrostu niby ciągle jest. Dla porównania: Google ma udział ponad piętnaście razy większy. By zwiększyć przychody, Facebook musi przekonać reklamodawców, że umieszczanie banerów na portalu jest lepsze lub tańsze niż u konkurencji.
Dotychczas głównym atutem Facebooka była cena. Koszt umieszczenia reklamy waha się od 25 do 30 centów za 1000 odsłon, czyli od kilku lub nawet kilkudziesięciu razy mniej niż na innych stronach internetowych (w Polsce na najważniejszych portalach informacyjnych jest około 20 razy drożej). Reklama na portalu społecznościowym miała konkurować także jakością dzięki unikalnym możliwościom jej personalizacji z wykorzystaniem podawanych przez użytkowników danych dotyczących ich zainteresowań i cech demograficznych. Jednak umieszczenie reklam poza główną tablicą użytkownika powoduje, że są one mało widoczne i stosunkowo łatwo mentalnie się od nich odizolować.
Napięcie między widocznością reklamy a jej nieinwazyjnością dla użytkownika jest szczególnie widoczne w przypadku wersji portalu społecznościowego przeznaczonej na urządzenia mobilne. Ze względu na szczupłość miejsca użytkownik nie jest w stanie wyświetlać na raz na ekranie zarówno interesujących go treści, jak i reklam. Facebook jeszcze nie rozwiązał skutecznie tego problemu, co ma niebagatelne znaczenie ze względu na powolny odpływ użytkowników właśnie w stronę urządzeń mobilnych.
O debiucie Facebooka mówiło się już od kilku lat. Firma jednak odwlekała moment wejścia na giełdę, by zaprezentować inwestorom (podejrzliwym wobec spółek internetowych) możliwie dużo realnych osiągnięć i uzyskać lepszą wycenę. Jednak rynku nie da się tak łatwo oszukać, przynajmniej nie na długo. Proste możliwości wzrostu już się bowiem praktycznie wyczerpały i trudno sobie wyobrazić, by spółka rosła w kolejnych latach tak szybko jak dotąd. Przede wszystkim liczba aktywnych użytkowników, wynosząca obecnie 900 milionów, zwiększyć się może znacząco, tylko gdyby władze Chin odblokowały korzystanie z aplikacji na terenie Państwa Środka, a na razie się na to nie zanosi.
Pewną wskazówką, że dynamika zysku Facebooka hamuje, jest spadek przychodów z reklam w pierwszym kwartale tego roku o 6%. Spółka tłumaczy to czynnikami sezonowymi, ale nie jest to zbyt przekonujące, gdyż przecież intensywność użytkowania aplikacji jest podobna cały rok, a jeśli nawet się zmienia, to raczej rośnie w zimie, a maleje latem, gdy ludzie więcej czasu spędzają poza domem. Niewykluczone też, że wcześniejszy silny wzrost przychodów z reklam nastąpił na skutek nadzwyczajnego zainteresowania nowym modnym medium. Początkowy entuzjazm zaś powoli ustępuje racjonalnej kalkulacji w oparciu o pomiar marketingowej skuteczności, co przekłada się na większą ostrożność w wykupywaniu reklam na portalu społecznościowym.
Konkurencja może jednak zagrozić Facebookowi nie tylko poprzez rynek reklamy. Jak napisała firma w swoim prospekcie emisyjnym, „konkurencja stanowi ciągłą groźbę dla powodzenia naszych przedsięwzięć biznesowych”. Choć bowiem Facebook zdecydowanie wysunął się na pozycję lidera wśród portali społecznościowych, nie jest ona na zawsze zagwarantowana. Pewne jest tylko jedno — odwrócenie się użytkowników od portalu oznacza natychmiastową jego śmierć i błyskawiczny odpływ reklamodawców. Takie wydarzenie może sprowokować nie tylko konkurencja, ale także na przykład szeroko zakrojony skandal dotyczący prywatności i przetwarzania danych.
Te niebezpieczeństwa nie są jedynymi, przed którymi stoi firma. W prospekcie wymienionych jest o wiele więcej, na szczególną uwagę zasługuje to związane ściśle z osobą założyciela i dyrektora generalnego. Niektórzy analitycy bowiem wskazują właśnie Marka Zuckerberga jako główny czynnik ryzyka. Powątpiewają, czy dwudziestosiedmioletni mężczyzna bez doświadczenia w kierowaniu spółką publiczna poradzi sobie zwłaszcza wtedy, gdy w końcu pojawi się dla niej silna konkurencja. Jeżeli założyciel firmy zawiedzie, blokując zmiany albo proponując jakieś chybione inicjatywy, to może pociągnąć swoje dziecko na dno, gdyż statut przyznaje mu obecnie 57% głosów na walnym zgromadzeniu, co oznacza pełną kontrolę nad firmą.
Unikatowy model biznesowy daje Facebookowi szansę na dostarczenie akcjonariuszom tego, czego oczekują. Jednak przy tych wszystkich czynnikach ryzyka trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna wycena spółki jest zbyt optymistyczna. Zapewne firma podzieli los swoich mniejszych kuzynów, takich jak Groupon czy LinkedIn. Notowania tych firm mocno wzrosły na debiucie, by później znacząco spaść. Wtedy dopiero można pomyśleć o kupnie i trzymać kciuki za geniusz najmłodszego na świecie miliardera.
Wiek firmy oraz jedynie wirtualny byt nie są na pewno głównymi czynnikami ryzyka. Spółki internetowe z konieczności są przecież młode, a są wśród nich przykłady, jak choćby dwa razy więcej wart od Facebooka Google, pokazujące, że w sieci da się zarabiać dla akcjonariuszy miliardy. Czasy bańki internetowej, kiedy to inwestorzy gotowi byli płacić fortunę za spółki, które przynoszą wyłącznie straty, mając przy tym „świetne” perspektywy, dawno już minęły. Facebook też nie wpisuje się w ten obraz. W 2011 roku na czysto zarobił dla akcjonariuszy okrągły miliard dolarów.
Od miliarda rocznego zysku do stu miliardów wartości firmy jest jednak daleka droga. By usprawiedliwić cenę waloru na poziomie stukrotnie wyższym niż roczny przypadający nań zysk, trzeba założyć bardzo szybki przyszły wzrost spółki. Analityk BIA Kelsey obliczył, że dla uzasadnienia takiej wyceny Facebooka przychody powinny rosnąć w tempie 41% rocznie przez kolejne pięć lat. Nie jest to wykluczone, ale nie jest też bardzo prawdopodobne.
Właściciel najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego czerpie 85% przychodów od reklamodawców. Globalny rynek reklamy jest bardzo duży (w 2010 około 580 miliardów dolarów), ale jest bardzo konkurencyjny i rośnie powoli — w tempie około 5% rocznie. Udział Facebooka wynosi w tej chwili ledwie około 0,5%, więc przestrzeń do wzrostu niby ciągle jest. Dla porównania: Google ma udział ponad piętnaście razy większy. By zwiększyć przychody, Facebook musi przekonać reklamodawców, że umieszczanie banerów na portalu jest lepsze lub tańsze niż u konkurencji.
Dotychczas głównym atutem Facebooka była cena. Koszt umieszczenia reklamy waha się od 25 do 30 centów za 1000 odsłon, czyli od kilku lub nawet kilkudziesięciu razy mniej niż na innych stronach internetowych (w Polsce na najważniejszych portalach informacyjnych jest około 20 razy drożej). Reklama na portalu społecznościowym miała konkurować także jakością dzięki unikalnym możliwościom jej personalizacji z wykorzystaniem podawanych przez użytkowników danych dotyczących ich zainteresowań i cech demograficznych. Jednak umieszczenie reklam poza główną tablicą użytkownika powoduje, że są one mało widoczne i stosunkowo łatwo mentalnie się od nich odizolować.
Napięcie między widocznością reklamy a jej nieinwazyjnością dla użytkownika jest szczególnie widoczne w przypadku wersji portalu społecznościowego przeznaczonej na urządzenia mobilne. Ze względu na szczupłość miejsca użytkownik nie jest w stanie wyświetlać na raz na ekranie zarówno interesujących go treści, jak i reklam. Facebook jeszcze nie rozwiązał skutecznie tego problemu, co ma niebagatelne znaczenie ze względu na powolny odpływ użytkowników właśnie w stronę urządzeń mobilnych.
O debiucie Facebooka mówiło się już od kilku lat. Firma jednak odwlekała moment wejścia na giełdę, by zaprezentować inwestorom (podejrzliwym wobec spółek internetowych) możliwie dużo realnych osiągnięć i uzyskać lepszą wycenę. Jednak rynku nie da się tak łatwo oszukać, przynajmniej nie na długo. Proste możliwości wzrostu już się bowiem praktycznie wyczerpały i trudno sobie wyobrazić, by spółka rosła w kolejnych latach tak szybko jak dotąd. Przede wszystkim liczba aktywnych użytkowników, wynosząca obecnie 900 milionów, zwiększyć się może znacząco, tylko gdyby władze Chin odblokowały korzystanie z aplikacji na terenie Państwa Środka, a na razie się na to nie zanosi.
Pewną wskazówką, że dynamika zysku Facebooka hamuje, jest spadek przychodów z reklam w pierwszym kwartale tego roku o 6%. Spółka tłumaczy to czynnikami sezonowymi, ale nie jest to zbyt przekonujące, gdyż przecież intensywność użytkowania aplikacji jest podobna cały rok, a jeśli nawet się zmienia, to raczej rośnie w zimie, a maleje latem, gdy ludzie więcej czasu spędzają poza domem. Niewykluczone też, że wcześniejszy silny wzrost przychodów z reklam nastąpił na skutek nadzwyczajnego zainteresowania nowym modnym medium. Początkowy entuzjazm zaś powoli ustępuje racjonalnej kalkulacji w oparciu o pomiar marketingowej skuteczności, co przekłada się na większą ostrożność w wykupywaniu reklam na portalu społecznościowym.
Konkurencja może jednak zagrozić Facebookowi nie tylko poprzez rynek reklamy. Jak napisała firma w swoim prospekcie emisyjnym, „konkurencja stanowi ciągłą groźbę dla powodzenia naszych przedsięwzięć biznesowych”. Choć bowiem Facebook zdecydowanie wysunął się na pozycję lidera wśród portali społecznościowych, nie jest ona na zawsze zagwarantowana. Pewne jest tylko jedno — odwrócenie się użytkowników od portalu oznacza natychmiastową jego śmierć i błyskawiczny odpływ reklamodawców. Takie wydarzenie może sprowokować nie tylko konkurencja, ale także na przykład szeroko zakrojony skandal dotyczący prywatności i przetwarzania danych.
Te niebezpieczeństwa nie są jedynymi, przed którymi stoi firma. W prospekcie wymienionych jest o wiele więcej, na szczególną uwagę zasługuje to związane ściśle z osobą założyciela i dyrektora generalnego. Niektórzy analitycy bowiem wskazują właśnie Marka Zuckerberga jako główny czynnik ryzyka. Powątpiewają, czy dwudziestosiedmioletni mężczyzna bez doświadczenia w kierowaniu spółką publiczna poradzi sobie zwłaszcza wtedy, gdy w końcu pojawi się dla niej silna konkurencja. Jeżeli założyciel firmy zawiedzie, blokując zmiany albo proponując jakieś chybione inicjatywy, to może pociągnąć swoje dziecko na dno, gdyż statut przyznaje mu obecnie 57% głosów na walnym zgromadzeniu, co oznacza pełną kontrolę nad firmą.
Unikatowy model biznesowy daje Facebookowi szansę na dostarczenie akcjonariuszom tego, czego oczekują. Jednak przy tych wszystkich czynnikach ryzyka trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna wycena spółki jest zbyt optymistyczna. Zapewne firma podzieli los swoich mniejszych kuzynów, takich jak Groupon czy LinkedIn. Notowania tych firm mocno wzrosły na debiucie, by później znacząco spaść. Wtedy dopiero można pomyśleć o kupnie i trzymać kciuki za geniusz najmłodszego na świecie miliardera.
Źródło: Maciej Bitner, Główny Ekonomista Wealth Solutions
Giełda - Najnowsze wiadomości i komentarze
Solidne wyniki Netflixa. Czy uspokoją nastroje na Wall Street?
2025-04-18 Market News XTBAkcje Netflixa w pierwszej reakcji wzrosły ponad 4% po bardzo solidnych wynikach finansowych za I kwartał 2025 roku. Istnieją powody, dla których Netflix jest przez rynek odbierany jako pewien ‘papierek lakmusowy’ nastrojów konsumentów i ich apetytu na konsumpcję uznaniowych dóbr, w tym przypadku - usług. Jeśli założymy, że tak naprawdę jest, możemy dojść do wniosku, że globalna konsumpcja wygląda solidnie, choć przychody na rynku w Ameryce Północnej zawiodły prognozy. Wciąż jednak mówimy o prawie 10% wzroście rok do roku.
Mieszane nastroje w Ameryce, GPW z wyraźną przewagą nad Europą
2025-04-17 Komentarz giełdowy XTBEuropejskie indeksy notują dziś mieszaną sesję. Notowania francuskiego CAC40 oraz niemieckiego DAXa spadają o ok. 0,5%, a brytyjski FTSE 100 spada o ok. 0,1%. Z drugiej strony nieco lepsze nastroje notuje szwajcarski SMI, który rośnie o 0,2% oraz włoski IT40, który rośnie o 0,7%. Nastrój zawieszenia sentymentu na europejskich rynkach wskazuje szeroki indeks STOXX Europe 600, który notuje odczyt o ok. 0,1% niższy niż wczorajsza cena zamknięcia.
Inwestorzy wierzą w złagodzenie polityki celnej
2025-04-14 Komentarz giełdowy XTBInwestorzy z ulgą przyjmują kolejne doniesienia dotyczące rozwijającej się sytuacji polityki celnej USA. Choć wiele wskazuje na to, że cła nałożone przez Trumpa na większość krajów będą wykorzystane przez administrację głównie jako narzędzie negocjacyjne, na razie wciąż jest zbyt wcześnie, by całkowicie wykluczać scenariusz globalnej wojny handlowej między USA, a resztą świata.
Ryzyko bessy na Wall Street i plotki kształtujące notowania
2025-04-07 Komentarz giełdowy XTBSytuacja na rynku pozostaje skrajnie niestabilna, a ruchy na giełdzie oparte są na strzępkach informacji napływających z różnych źródeł. W takim otoczeniu to spekulacyjne ruchy i emocje przejmują stery, stąd warto pamiętać, że silne ruchy (zarówno spadkowe, jak i wzrostowe) mogą pojawić się bez znacznego oparcia w realnie zmienionej polityce.
Totalna panika na giełdach! Czy to początek globalnej recesji?
2025-04-07 Komentarz giełdowy MyBank.plW pierwszych dniach kwietnia 2025 roku światowe rynki finansowe doświadczyły dramatycznego załamania, które wielu ekonomistów porównuje do "Czarnego Poniedziałku" z 1987 roku. Decydującym momentem była decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa o nałożeniu 10% taryf na cały import do Stanów Zjednoczonych, ze szczególnym uwzględnieniem Chin, Unii Europejskiej, Japonii i Wietnamu.
Gorsza sprzedaż detaliczna dokłada obaw o przyszłość amerykańskich indeksów
2025-03-17 Komentarz giełdowy XTBEuropejskie rynki rozpoczynają tydzień od wzrostów. W szczególności widać do szwajcarskim indeksie SMI, który rośnie dziś o ponad 0,8%. Dobre nastroje przebijają się także w Wielkiej Brytanii i Niemczech, gdzie główne indeksy giełdowe rosną o ok. 0,5%. Nieco bardziej stonowane nastroje panują we Włoszech i Francji. Tam widzimy ok. 0,4% wzrosty.
Byczy koniec tygodnia spadków
2025-03-14 Komentarz giełdowy XTBŻycie wraca na Wall Street wraz ze zmniejszeniem ryzyka paraliżu amerykańskiego rządu, po tym jak lider Demokratów w Senacie Chuck Schumer cofnął swoją deklarację, iż zablokuje proponowaną przez Republikanów ustawę o wydatkach. Sami Demokraci pozostają jednak podzieleni, a wielu z nich nie będzie w stanie zaakceptować proponowanych cięć wydatków federalnych.
Chaos wokół ceł podsyca rynkową zmienność
2025-03-11 Komentarz giełdowy XTBNa rynku kolejny dzień dominuje czerwień. Indeksy europejskie zamykają sesje wyraźnymi spadkami. Najgorszy sentyment widać na szwajcarskim indeksie SMI, który spada dziś o prawie 2,5%. W przypadku tego indeksu jest to o tyle zaskakujące, że szwajcarski rynek w czasie ostatnich zawirowań rynkowych prezentował relatywną stabilność. Dzisiejszy spadek jest największym ruchem od sierpnia 2024 r., kiedy to indeks stracił ok. 2,8%.
Cła wyzwaniem dla marż amerykańskich spółek
2025-03-10 Komentarz giełdowy XTBRynek akcji pozostaje pod presją niepewności związanej z dalszymi ruchami administracji Trumpa w związku z wprowadzanymi cłami. Większość indeksów notuje dziś wyraźne przeceny, a ruchy na rynku długu (szczególnie amerykańskiego) zwracają na powrót obaw inwestorów o recesję w Stanach Zjednoczonych. Obawy inwestorów wzmocniły słowa Trumpa w weekend, który wskazał na to, że gospodarka USA może wejść w “okres przemiany”.
Technologiczna przecena na amerykańskiej giełdzie
2025-03-06 Komentarz giełdowy XTBNa europejskich rynkach byliśmy dziś świadkami mieszanej sesji. Notowania DAXa kontynuują wzrosty, osiągając dziś nowy poziom ATH, przebijając barierę 23 400 pkt. Również CAC40 zanotował dziś wzrosty, zyskując 0,3%. Europejskie indeksy kontynuują wzrosty wsparte rosnącymi spółkami zbrojeniowymi. Jednocześnie spadki zanotował dziś szwajcarski indeks (-0,6%), brytyjski (-0,8%) oraz włoski (-0,4%). Na polskiej giełdzie panowała kontynuacja wzrostów, które w przypadku WIG20 sięgnęły ponad 1,8%. Nieco spokojniej rosły dziś średnie spółki (+0,9%) oraz małe (+0.6%).