Obecny tydzień i tak był udany dla amerykańskiej waluty, która zyskiwała na szerokim rynku, ale do trwałego odwrócenia korekty trwającej ponad miesiąc potrzebny będzie solidny odczyt z realnej gospodarki. Kluczowym argumentem za odbiciem inflacji jest wyraźny wzrost cen ropy naftowej w ostatnich tygodniach. Wyższe ceny energii powinny sprzyjać odbiciu cen w gospodarce, o czym wspominali również przedstawiciele FED – spadek dynamiki cen miał właśnie wynikać z czynników jednorazowych. Kluczowa dla rynku walutowego będzie zatem godzina 14:30. O poranku dolar lekko traci względem euro – kurs EURUSD rośnie do okolic 1,1160. To przekłada się również na lekkie spadki kursu USDPLN. Obecnie za dolara płacimy nieco poniżej 3,67. Tylko w ostatnich 4 dni kurs dolara wyrażony w polskim złotym urósł o niemal 15 groszy. W dłuższej perspektywie FED i tak pozostaje pierwszym kandydatem do podwyżki stóp procentowych, co powinno wspierać notowania amerykańskiej waluty.

Sesja giełdowa w Europie rozpoczyna się dość płasko – większość indeksów zaczyna notowania od spadków o kilka setnych procenta. WIG20 traci na otwarciu 0,2%. Obecny tydzień był jednak wyjątkowo udany dla europejskich indeksów – zbiorczy indeks Euro Stoxx 600 zaliczył 4 wzrostowe sesje z rzędu, łącznie zyskując 2,9% - najlepiej od połowy kwietnia. Sytuacja w Europie nie jest jednak do końca spokojna ponieważ na rynku obligacji nadal dzieje się sporo. Rentowność 10-cio letnich obligacji utrzymuje się na poziomie przekraczającym 0,6%. Plotki o możliwym przedwczesnym zakończeniu programu QE przy dobrych danych gospodarczych nie mają jednak żadnego potwierdzenia w ostatnich komentarzach EBC, dlatego nerwowość na rynku została wyraźnie zmniejszona. Kursy głównych par ze złotym o poranku wyglądają następująco: EURPLN 4,0950; CHFPLN 3,9270; GBPPLN 5,7470.

Źródło: Mateusz Adamkiewicz, Analityk HFT Brokers