Tymczasem na razie na EUR/USD mamy korektę wzrostową – i to stosunkowo solidną, jak na ostatnie dni, ponieważ kurs dochodzi chwilami nawet powyżej 1,3215. Przypomnijmy w tym kontekście, że wczorajsze minima to niewiele ponad 1,3150. Rodząca się korekta może jednak okazać się efemeryczna, zwłaszcza w dłuższym – np. kilku, kilkunastodniowym – terminie. Zauważmy np., że druga połowa czerwca też była czasem wzrostu euro (i to wzrostu dużo wyraźniejszego niż dzisiejsza lekka poprawa) – a jednak finalnie i tak wygrał trend spadkowy. Wciąż przemawia za nim ogólny kształ polityki EBC, a także dane z USA i napięcie na wschodzie. Należy więc wciąż liczyć się ze scenariuszem 1,31 na EUR/USD, choć wątpliwe, by doszło do tego dziś czy nawet jutro.

Jeśli odczyt nt. PKB USA okaże się niezły, to eurodolar powinien pójść przynajmniej trochę w dół (niewykluczone, że obecna korekta to uzbrajanie się na taką okoliczność przez stronę, która chciałaby korzystnie sprzedawać).

Dodajmy jeszcze, że o 10:00 poznamy stopę bezrobocia w Niemczech, zaś o 14:00 inflację CPI w tym kraju.

W pobliżu szczytów

USD/PLN przed godziną ósmą sytuuje się nieco poniżej 3,18, wczorajsze maksima to 3,1875, zatem mamy lekkie umocnienie – ale naprawdę lekkie. Kupujący walutę amerykańską muszą z każdym dniem coraz wyższe poziomy, coraz wyżej położone dołki, traktować jako okazje mimo wszystko niezłe do zawierania transakcji.

Na EUR/PLN trwa natomiast próba wybijania się ponad 4,20, co byłoby niepokojącym znakiem – ale co pewnie się przydarzy. Kolejny opór to mniej więcej 4,2060 – 70, a potem 4,2135 (na podstawie wykresu o interwale dziennym). Dziś na obie pary wpływać będzie głównie eurodolar.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Managment